Kolejny spadkowy dzień na warszawskiej giełdzie. Już początek środowych notowań sugerował, że sesja nie przyniesie niczego dobrego inwestorom. WIG20 zaczął notowania 0,5 – proc. poniżej wtorkowego poziomu zamknięcia. Mniej więcej do połowy sesji sytuacja na GPW była jednak stabilna. Podaż nie decydowała się na kolejny atak, jednak również chętnych do kupowania akcji nie było zbyt wielu. Przeciąganie liny trwało kilka godzin. Po południu jednak sytuacja się zmieniła. Do ataku przystąpiły niedźwiedzie. Indeks 20 największych firm zaczął systematycznie tracić na wartości. Przecenie nie były w stanie oprzeć się także inne indeksy GPW. Kolor czerwony na dobre zdominował notowania. Ratunku próżno było szukać na zewnątrz. Nie pomagały napływające dane makroekonomiczne. Departament Handlu USA podał, że PKB Stanów Zjednoczonych spadł w I kwartale 2014 roku o 2,9 proc. w ujęciu zanualizowanym kwartał do kwartału. Analitycy co prawda spodziewali się spadku, ale tylko o 1,8 proc. Naszemu rynkowi wciąż także ciąży afera taśmowa. W środę mieliśmy kolejną jej odsłonę. W Sejmie premier Donald Tusk złożył wniosek o wotum zaufania, co skłoniło jeszcze większą ilość graczy do sprzedaży akcji. W takim otoczeniu nie spadki na GPW raczej nie dziwią. WIG20 w środę stracił ostatecznie prawie 1,6 proc. Indeks średnich firm spadł o niemal 1,5 proc. zaś WIG250 grupujący najmniejsze firmy stracił 0,9 proc. Nikogo nie zaskakuje zapewne również fakt, że nasza giełda wyjątkowo blado przez cały dzień prezentowała się na tle europejskiej stawki. Niemiecki DAX w momencie zamknięcia handlu na GPW tracił 0,7 proc. Francuski CAC40 spadał o 1 proc.

Największy spadek wśród spółek z WIG20 zaliczyła JSW. Jej akcje zostały przecenione aż o 4,7 proc. Warto jednak podkreślić, że w indeksie największych spółek tylko walory jednej firmy zakończyły dzień na plusie. Chodzi o Eurocash, który podrożał o 0,26 proc. Środowy debiutant na GPW, PCC Rokita również dał zarobić. Akcje podrożały o prawie 0,5 proc. Warto jednak podkreślić, że na starcie debiutanckiej sesji drożały o 9 proc.