Po ośmiu godzinach handlu indeks blue chips zyskał 0,9 proc., WIG 0,73 proc., a WIG50 0,87 proc. Najsłabiej radził sobie natomiast WIG250, który koniec końców wyszedł nad kreskę, ale wzrosty rzędu 0,18 proc. nie są jeszcze powodem do przesadnego optymizmu. Ruchom tym towarzyszyły dość przeciętne obroty, które ostatecznie wyniosły niewiele ponad 770 mln zł, z czego 620 mln zł przypadało na 20 największych i najbardziej płynnych spółek z warszawskiego parkietu.

W gronie tym największym zainteresowaniem cieszyły się walory LPP. Gdańska spółka odzieżowa zanotowała 3,1-proc. wzrost kursu akcji, a kurs sięgnął 10 049 zł. Do historycznego maksimum notowań brakuje zatem już tylko 51 zł. Spore, bo ponad 3 proc., zwyżki, pojawiły się też na wykresach Kernel Holdingu oraz PGE. Wzrosty notowań nie ominęły też licznie reprezentowanej w indeksie WIG50 branży bankowej. Najwięcej, 2,5 proc. zyskiwał mBank, który pod względem skali zwyżek wyprzedzał BZ WBK (2,1 proc.) oraz Alior Bank (1,1 proc.). Konkurencyjny Bank Pekao wypadł jednak znacznie gorzej i ostatecznie wylądował pod kreską z wynikiem -1 proc., co było najgorszym rezultatem w gronie blue chips.

Podobnie jak w Warszawie, także pozostałe europejskie rynki systematycznie podążały na północ. Liderem zwyżek na Starym Kontynencie został włoski FTSE MIB (2,9 proc.), wyprzedzając m.in. francuski CAC40 (2,2 proc.), hiszpański IBEX35 (2,2 proc.) oraz niemiecki DAX (2,1 proc.). Najmniej powodów do optymizmu mieli inwestorzy rosyjscy. Tamtejszy RTS skurczył się w piątek o 1,1 proc.