Z sondaży przedwyborczych jasno wynikało, że należy się liczyć ze zmianą władzy po wyborach. Rynek miał możliwość już wcześniej uwzględnić ten fakt cenach akcji. Niemniej nie zabrakło nerwowych ruchów na rynku, choćby na starcie notowań czy w drugiej części dnia. Ostatecznie WIG20 zamknął się 0,16 proc. nad kreską. Krajowy rynek wypadł całkiem nieźle biorąc pod uwagę sytuację na największych zachodnioeuropejskich giełdach, gdzie więcej do powiedzenia mieli sprzedający. Warto podkreślić, że rozwinięte giełdy mają za sobą bardzo udany okres zwyżek. Poniedziałkowe spadki w Europie należy więc traktować jako niegroźną korektę ostatnich kilkutygodniowych zwyżek.
Nie wszyscy inwestorzy mogą zaliczyć poniedziałkową sesję do udanych. Wśród największych spółek uwagę zwraca słabe zachowanie walorów wybranych przedstawicieli sektora bankowego. Inwestorzy z dużą ostrożnością podchodzą do banków mając na uwadze przedwyborcze postulaty zwycięskiej partii dotyczące m. in. wprowadzenia podatku bankowego czy rozwiązania problemu posiadaczy kredytów frankowych, których realizacja będzie sporym obciążeniem dla sektora. Nie bez znaczenia dla notowań banków było również zaostrzenie wymogów nałożonych na instytucje zaangażowane w kredyty frankowe przez Komisję Nadzoru Finansowego. Z punktu widzenia inwestorów zalecenia KNF oznaczają m.in. niższą dywidendę dla akcjonariuszy.
Najmocniej ucierpiały walory mBanku i PKO BP, które zakończyły notowania odpowiednio 3,9 proc. i 2 proc. na minusach. Akcje tego drugiego banku były jednocześnie liderem, jeśli chodzi o obroty na całym rynku.
Co ciekawe, część banków skutecznie oparła się przecenie. W tej grupie znalazły się m in. Pekao i BZ WBK. Uwagę zwraca także ponad 2-proc. przecena walorów KGHM, które skorygowały ostatnie wzrosty. Jednocześnie krajowe indeksy mocno wsparły drożejące papiery spółek energetycznych, z drożejącym o ponad 4 proc. PGE na czele, oraz PKN Orlen.