Obrazujący nastroje na amerykańskim rynku akcji, liczony przez CNN Indeks Chciwości i Strachu (Fear & Greed Index) wskazywał na koniec zeszłego tygodnia poziom 82 pkt. Był on najwyżej od 1 lutego i sugerował, że inwestorzy giełdowi odczuwają „ekstremalną chciwość”, czyli m.in. są bardzo skłonni kupować akcje. Jeszcze miesiąc wcześniej wynosił on 68 pkt, co sugerowało, że na rynkach panuje „chciwość”. 12 miesięcy temu sięgał zaledwie 16 pkt, co wskazywało na „ekstremalny strach” wśród inwestorów

Szanse na zwyżki

Indeks Chciwości i Strachu jest oparty na kilku wskaźnikach. Wśród nich są zachowanie indeksu S&P 500 i jego średnia krocząca ze 125 dni. S&P 500 niedawno wszedł w rynek „byka”, zyskując od dołka ponad 20 proc. Znalazł się on najwyżej od wiosny 2022 r. Wraz ze 125-dniową średnią kroczącą wskazuje on na „ekstremalną chciwość”. Pokazują na nią też: wskaźnik szerokości rynku (czyli tego, jak duża część spółek doświadcza zwyżek), dane o tym, akcje ilu spółek osiągnęły roczne szczyty, stosunek opcji kupna do opcji sprzedaży na rynku z ostatnich pięciu dni, mały popyt na aktywa z „bezpiecznej przystani” i średnie rentowności obligacji o ratingach „śmieciowych”. Przy liczeniu indeksu Chciwości i Strachu jest też uwzględniana zmienność na rynku. Mierzący ją indeks VIX (zwany też „indeksem strachu”) wynosił we wtorek tylko 14,5 pkt i był w pobliżu rocznego dołka. Niska była również jego 50-dniowa średnia krocząca. To, według analityków CNN, wskazywało na poziom „neutralny”.

W lutym 2023 r., czyli gdy ostatnim razem Indeks Chciwości i Strachu znajdował się na podobnym poziomie jak obecnie, S&P 500 zbliżał się do 4200 pkt. W marcu spadł poniżej 3900 pkt, co było związane z kryzysem bankowym. Później jednak się odbił i we wtorek był w okolicach 4400 pkt. – Naszym zdaniem rynek akcji jest rozciągnięty tak, jak to możliwe, a uczestnicy rynku obawiają się, że nie załapią się na nową hossę – twierdzi Mike Wilson, strateg Morgan Stanley.

Czynniki ryzyka

S&P 500 znalazł się już wyżej, niż wielu analityków spodziewało się, że będzie na koniec 2023 r. Wszak mediana prognoz strategów zebranych przez agencję Bloomberga mówi, że na koniec grudnia wyniesie on tylko 4091 pkt. Najbardziej pesymistyczna prognoza mówi o spadku do 3225 pkt, a najbardziej optymistyczna o wzroście do 4750 pkt. W wariancie skrajnie pesymistycznym S&P 500 zszedłby więc na poziom z lata 2020 r., a w wariancie najbardziej optymistycznym znalazłby się w pobliżu rekordu z początku 2022 r. Już sam tak duży przedział między tymi prognozami wskazuje na wiele czynników ryzyka dla rynku akcji.

Losy amerykańskiej hossy będą zależały od wielu czynników. M.in. od tego, jak mocno spadną w nadchodzących kwartałach zyski spółek, jak mocno zmieniane będą ich prognozy wynikowe i jak mocno zareagują na to inwestorzy. Bardzo ważna będzie również polityka pieniężna. Na razie inwestorzy są przekonani, że amerykański Fed zbliża się do końca cyklu podwyżek stóp, choć prawdopodobnie jeszcze podwyższy je w lipcu. Na czerwcowym posiedzeniu utrzymał główną stopę w przedziale 5–5,25 proc., a z jego projekcji wynikało, że może w tym roku dojść jeszcze do dwóch podwyżek. Jeśli walka z inflacją okaże się trudniejsza, niż oczekiwano, a Fed zaskoczy rynki mocno „jastrzębim” nastawieniem, to może to popsuć nastroje inwestorów.