Ten rok nie jest dobry dla osób, które – próbując poradzić sobie ze skutkami inflacji – chciałyby zainwestować na warszawskiej giełdzie. Od początku roku WIG spadł o ok. 23 proc., a indeks największych spółek o ponad 25 proc. Dla tych, którzy zaczęli kupować akcje tuż po wybuchu pandemii i w stosunkowo krótkim czasie zarobili spore pieniądze, jest to zimny prysznic.
Sytuacja się jednak zmieniła. Skończyły się czasy ultra taniego pieniądza. Dzisiaj banki centralne podwyższają stopy procentowe. W gospodarce pojawiła się duża niepewność. Coraz głośniej mówi się o spowolnieniu wzrostu, a nawet okresowej recesji. Tymczasem właśnie giełda wyprzedza to, co ma się wydarzyć w gospodarce.
Czytaj więcej
Jeśli rząd i opozycja nie przestaną się licytować na projekty dające paliwo wzrostowi cen, Polska na lata ugrzęźnie w niskim wzroście gospodarczym i wysokiej inflacji.
Dlatego ryzyko związane z inwestowaniem w akcje, obecne w każdej sytuacji, wzrosło teraz jeszcze bardziej. I na razie nic nie wskazuje, aby miało znacząco zmaleć. Kupowanie akcji z założeniem, że skoro zostały mocno przecenione, w bliskiej przyszłości ich kursy będą rosnąć, niekoniecznie musi być dobrym pomysłem.