Pierwotna oferta publiczna Philips Lighting dała firmie matce pierwszego dnia 750 mln euro ze sprzedaży 37,5 mln akcji odrębnej spółki, 25 proc. jej kapitału. Cena emisyjna wynosiła 20 euro, w środku widełek 18,50- — 22,50 euro, ale pierwszą sesję w Amsterdamie akcje zakończyły zwyżką o 10 proc., do 22 euro. Przewidziano opcję greenshoe dodatkowej sprzedaży 15 proc. akcji, łącznie 28,75 proc. udziałów w spółce.
Był to jeden z największych debiutów w Europie od początku roku. Nowa spółka jest największym na świecie niezależnym producentem oświetlenia, przed niemieckim Osramem. Popyt na akcje przekraczał kilkakrotnie ofertę zarówno wśród inwestorów instytucjonalnych jak i osób fizycznych.
Philips zamierza zrezygnować w ciągu 2 lat z udziałów w tym dziale, od którego zaczął swą działalność w 1891 r., gdy Frederik Philips i syn zaczęli wytwarzać pierwsze lampy żarowe. Teraz skupi się na 3 działach: drobnego sprzętu elektrycznego użytku osobistego (golarki, szczoteczki do zębów...), ekranowym sprzęcie medycznym i na systemach nadzoru pacjentów.
Sprzedając ten dział Holendrzy postąpili podobnie jak Niemcy w Siemensie, który w 2013 r. wyodrębnił dział żarówek Osram zachowując w nim tylko 17 proc.
Prezes Philipsa, Frans van Houten był bardzo zadowolony z reakcji inwestorów i udanego debiutu giełdowego. — To pozwoli teraz Philipsowi skupić się na szybko rosnącym rynku techniki medycznej — dodał.