Od samego rana w czwartek do inwestorów napływały informacje o ataku Rosji na Ukrainę. Wiadomo było, że indeksy rozpoczną handel wyraźnie na minusie. WIG20 otworzył się około 5 proc. pod kreską, jednak był to dopiero przedsmak paniki. Z minuty na minutę podaż dociskała jeszcze mocniej.
Czytaj więcej
Moskiewska giełda Moex poinformowała w czwartek rano, że zawiesza handel na wszystkich rynkach do odwołania. Jej strona internetowa później przestała działać.
Już po 15 minutach notowania indeksu spadały o 7,7 proc. i złamana została bariera 1900 pkt. W miarę napływających informacji z frontu sytuacja się pogarszała. Po południu tempo wyprzedaży sięgało około 12,5 proc. i sforsowany został poziom 1800 pkt. Przypomnijmy, że podobna skala wyprzedaży miała miejsce w pierwszej fali pandemii. W marcu 2020 r. WIG20 w trakcie jednej sesji stracił ponad 13 proc.
Dzienny dołek został wyznaczony na poziomie 1781 pkt, po czym byki zaczęły odrabiać część strat. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień na poziomie 1817 pkt, co oznacza spadek o blisko 10,9 proc.