Ubiegły tydzień na warszawskiej giełdzie, mimo piątkowych wzrostów, rozczarował inwestorów. WIG20 stracił 0,5 proc., a co gorsze nasz rynek po raz kolejny raził słabością. Podczas gdy inwestorzy w Europie rzucili się na akcje licząc, że we wrześniu nie dojdzie do podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, tak u nas dominował marazm. Czy jest szansa, żeby poważniejszy kapitał zawitał również w Warszawie?

Początek nowego tygodnia na GPW jest umiarkowanie optymistyczny.WIG20 zyskał na starcie 0,2 proc. co oczywiście nie jest oszałamiającym wynikiem, ale mimo wszystko pozwala nieco optymistycznej patrzeć na dalszy przebieg notowań. Tym bardziej, że wzrosty na początku dnia zawitały również na innych rynkach. Tak samo jednak jak w Warszawie, na razie nie są one zbyt okazałe.

Zielono było w nocy niemal na wszystkich azjatyckich parkietach. Hang Seng rósł o ponad 1,6 proc., Nikkei225 zyskiwał 0,7 proc., a SSE Composite tuż przed zamknięciem notowań był 0,3 proc. nad kreską.

Najważniejszymi danymi podczas dzisiejszej sesji będą z pewnością odczyty indeksów PMI dla usług. W perspektywie całego tygodnia znów najwięcej do powiedzenia powinny mieć banki centralne. W środę swój dzień będzie miała Rada Polityki Pieniężnej. Dzień później główną rolę na rynkach będzie odgrywał Europejski Bank Centralny. Wszyscy czekają jednak na kolejne posiedzenie Rezerwy Federalnej, gdyż to właśnie temat podwyżki stóp w Stanach Zjednoczonych spędza inwestorom sen z powiek. Na razie jednak inwestorzy muszą jednak uzbroić się w cierpliwość.