Nad akcjami największych spółek wisi bowiem ryzyko podaży ze strony globalnych inwestorów, dla których punktem odniesienia jest indeks MSCI Emerging Markets. Wszystko przez zmiany, jakie związane są z konstrukcją tego wskaźnika.
Co prawda nie dotkną one bezpośrednio Polski, ale ich pośredni wpływ na nasz rynek może być niebagatelny. O co dokładnie chodzi? W tym roku do MSCI EM dołączą dwa kraje: Arabia Saudyjska oraz Argentyna. Ale to nie wszystko. Do końca tego miesiąca wyjaśnić ma się także kwestia ograniczeń inwestycyjnych dla chińskich spółek klasy A. Obecnie ograniczenie to wynosi 5 proc., jednak w powszechnej opinii rynku należy się spodziewać przesunięcia tego poziomu do 20 proc. Przetasowania w MSCI EM oznaczają, że inwestorzy globalni inwestujący na rynkach rozwijających się będą musieli dostosować swoje portfele do nowego układu sił w MSCI EM. W praktyce oznacza to większe zainteresowanie akcjami z Arabii Saudyjskiej, Argentyny oraz walorami z Chin, kosztem innych rynków, w tym m.in. rynku polskiego.
Proces zmian w indeksie MSCI EM ma być rozłożony na dwa etapy. Pierwszy z nich przypada na maj (włączana jest Argentyna i w I etapie Arabia Saudyjska i akcje chińskie), drugi zaś na sierpień (drugi etap awansu Arabii Saudyjskiej oraz zwiększenie znaczenia akcji chińskich).
Analitycy Trigon DM szacują, że tegoroczne zmiany w MSCI EM to ponad 2,6 mld zł podaży akcji na rynku polskim ze strony zagranicznych inwestorów. O jeszcze większych wartościach wspominają analitycy Wood & Company. Ich zdaniem łączne odpływy mogą sięgnąć nawet ponad 1,1 mld USD, czyli ponad 4 mld zł.