Po słabym maju czerwiec na razie nie zawodzi inwestorów giełdowych. Indeksy raźno maszerują w górę, mimo że napływające informacje makroekonomiczne sugerowałyby raczej zamykanie pozycji w akcjach i realizację zysków.
Poprzedni tydzień zaczął się wyjątkowo mocnym akcentem. Gracze na całym świecie, w tym na rynkach wschodzących, w poniedziałek od rana kupowali na wyścigi papiery wartościowe, dyskontując w ten sposób informację, że Hiszpania poprosiła o 100 mld euro wsparcia na ratowanie banków. Spodziewano się takiego komunikatu. Miłą niespodzianką była za to wiadomość, że zastrzyk ma sięgnąć „tylko" 100 mld euro. Na rynku spekulowano, że w grę może wchodzić nawet 200 mld euro.
Nieco wolniej na początku tygodnia rosła jedynie giełda chińska, z powodu lekko rozczarowujących danych o produkcji przemysłowej. Na otarcie łez Chińczycy dostali informację o 15-proc. wzroście eksportu w maju. Prognozy mówiły, że zmiana wyniesie „tylko" 7,1 proc.
Poniedziałkowy optymizm nie ulotnił się w kolejnych dniach, choć na rynkach można było zauważyć lekką przewagę sprzedających. Na ich korzyść działały m.in. informacje o rozczarowującej sprzedaży detalicznej w USA w maju. Europejscy gracze większą wagę przywiązywali do komunikatu u spadku produkcji przemysłowej w strefie euro w kwietniu. Dla giełd azjatyckich, które poprzedni tydzień miały wyjątkowo udany, kluczowa była informacja o szybkim wzroście zamówień na sprzęt, maszyny i urządzenia w Japonii.
Piątkowa sesja przyniosła kolejną falę zakupów akcji. Inwestorzy na całym świecie zareagowali w ten sposób na wypowiedź przedstawicieli największych banków centralnych, że są gotowi do interwencji, gdyby w niedzielnych wyborach w Grecji wygrały partie niezgadzające się na dalsze reformy i oszczędności. Rynki żyły też plotkami, że amerykański Fed jest coraz bliżej uruchomienia kolejnego (trzeciego już) programu wspierania gospodarki świeżą (tzn. dodrukowaną)?gotówką.