Za nami kolejny dzień stagnacji na rynkach. Na otwarciu sesji WIG wzrósł o 0,16 proc., a WIG20 zanotował 0,1-proc. zwyżkę. Jednak już po kilku minutach indeksy spadły pod kreskę i tam już pozostały. Skala spadków nie była jednak duża. Na finiszu WIG stracił 0,14 proc., a WIG20 0,12 proc.
Również na innych, europejskich parkietach dominowały spadki. Nie powinno to dziwić. Impulsów do zakupu akcji wciąż brakuje, a do sprzedaży – wręcz przeciwnie.
Kilka odczytów makro wczoraj rozczarowało. Wśród nich znalazł się indeks ZEW, obrazujący nastroje w niemieckiej gospodarce. Nieoczekiwanie spadł w lipcu do nieco ponad 36 pkt, a oczekiwano wzrostu do prawie 40 pkt.
Z kolei w Polsce płace w czerwcu wzrosły słabiej, niż spodziewali się ekonomiści. Do tego doszły niepokojące wieści o powiększeniu deficytu budżetowego o 16 mld zł.
Za to optymistyczne informacje napłynęły z USA. Tamtejsza produkcja przemysłowa wzrosła w minionym miesiącu mocniej, niż się spodziewano. Z kolei indeks rynku nieruchomości bardzo mocno przebił oczekiwania i jest najwyżej od 2006 r. Sesja na Wall Street zaczęła się od symbolicznego wzrostu wszystkich indeksów. Jednak szybko spadły one pod kreskę.