Poniedziałkowe notowania rozpoczęły się do niewielkich wzrostów. Istniały niewielkie szanse na to, że w kolejnych godzinach handel się ożywi. Sezon publikacji raportów za I kwartał już się zakończył, a poniedziałkowy kalendarz publikacji makro był niemal pusty. Rodzimych inwestorów zainteresować mógł ewentualnie odczyt dotyczący kwietniowego zatrudnienia i wynagrodzeń. Dane okazały się nieznacznie gorsze od prognoz, ale nie wpłynęło to na indeksy.
Do końca dnia obserwowaliśmy symboliczną przewagę popytu. Na finiszu sesji WIG wzrósł o 0,42 proc., a WIG20 zakończył dzień na poziomie 2400,11 pkt, co oznacza 0,3-proc. zwyżkę w stosunku do piątkowego zamknięcia. Najlepiej poradził sobie indeks grupujący średnie spółki, czyli WIG50. Wzrósł o 1 proc. Jednak jeszcze daleko mu do odrobienia strat z ostatnich tygodni.
Umiarkowanym zwyżkom towarzyszyły niewielkie obroty. W ciągu całego dnia właściciela zmieniły akcje o wartości niewiele ponad 600 mln zł. Najwyższy obrót o wartości ok. 130 mln zł zanotowano na PKO?BP. Akcje banku w trakcie sesji lekko drożały. Wiceliderem pod względem obrotu było PZU, jednak notowania ubezpieczyciela świeciły na czerwono, ciągnąc WIG20 w dół. Natomiast poniedziałkowa sesja była udana dla takich blue chips jak PGE, KGHM, czy Orange.
Na szerokim rynku pozytywnie wyróżniały się akcje Groclinu. Kurs wystrzelił w reakcji na komunikat o umowie z Volkswagenem. Mocno drożały też akcje Almy Market. Było to odreagowanie po wcześniejszych dwóch spadkowych sesjach, kiedy to wycena akcji mocno stopniała na wieść o wysokich stratach jakie grupa poniosła w I kwartale.
Na zachodzie Europy w poniedziałek też dominowali kupujący, choć – podobnie jak w Warszawie – przewaga ta nie była imponująca. Zabrakło wsparcia z Wall Street, gdzie indeksy wystartowały pod kreską. Dow Jones spadł 0,24 proc., a S&P500 stracił 0,21 proc.