Do głosu doszli sprzedający fundując kolejny dzień pod znakiem wyprzedaży akcji . Co ciekawe, pogłębienie spadków w Warszawie miało miejsce w sytuacji, gdy główne indeksy na największych europejskich parkietach obrały kurs na północ. Ignorowanie pozytywnych sygnałów z pozostałych rynków świadczy niestety o wewnętrznej słabości warszawskiego parkietu wskazując ,że potencjał spadkowy w krótkim terminie nie został jeszcze wyczerpany. Powodem słabszego zachowania naszego parkietu mogą być obawy inwestorów o spowolnienie tempa wzrostu polskiego PKB, które odżyły w związku z pojawieniem się ostatnio serii słabszych danych gospodarki. Biorąc pod uwagę ubiegłoroczne wzrosty na GPW, zwłaszcza w segmencie małych średnich firm, oczekiwania inwestorów odnośnie wzrostu zysków spółek, których zwiastunem miała być rozpędzająca się gospodarka, były bardzo duże.
Czwartkowa sesja była kolejną sesję, gdy mocno ciążyły rynkowi akcji PGE, które były zdecydowanym liderem sesji, jeśli chodzi o obroty ( sięgnęły blisko 250 mln zł). Zniżka na akcjach energetycznego giganta jednak wyraźnie wyhamowała do 1,5 proc. wobec 7-proc. zniżki w środę . Ma to związek z zawartą dzień wcześniej transakcją sprzedaży przez skarb państwa 3,5 proc. akcji koncernu.
Strona sprzedająca uaktywniała się także na papierach większości pozostałych potentatów z WIG20. Wśród liderów czwartkowej przeceny znalazły się akcje LPP i Pekao. Na drugim biegunie, wśród najmocniej drożejących blue chips firm, prym wiodły walory Eurocashu i Kernela.
Najmocniej przecena jednak daje o sobie znać w segmencie spółek o mniejszej kapitalizacji, gdzie przeważająca liczba firm zakończyło sesję kilkuprocentowymi spadkami. W efekcie indeks WIG250 ustanowił nowy tegoroczny dołek. Uwagę zwraca ponad 40-proc. tąpniecie notowań NWR, które dzień wcześniej zaliczyły 22-proc. spadek. Górnicza spółka w środę porozumiała się z wierzycielami ws. restrukturyzacji zadłużenia. W planach jest m. in. duża emisja nowych akcji.
Huśtawkę nastrojów przeżywali inwestorzy na rynku walutowym . przedpołudniem polska traciła względem głównych walut., by w kolejnych godzinach przejść do odrabiania strat. Na koniec dnia za euro płacono 4,14 zł, a dolar wyceniany był po 3,04 zł.