WIG20 na starcie notowań stracił 0,2 proc. Wynik ten i tak był całkiem niezły jeśli wziąć pod uwagę fakt, że większość europejskich parkietów na starcie zanotowała jeszcze głębszą przecenę. Nienajlepsze nastroje w Europie znów związane były z sytuacją w Grecji. Zaostrzenie sporu między tamtejszym rządem, a unijnymi decydentami sprawił, że inwestorzy zaczęli pozbywać się bardziej ryzykowanych aktywów. Główny indeks giełdy w Atenach tracił w ciągu dnia ponad 6 proc. Na palcach jednej ręki można było w poniedziałek policzyć rynki, gdzie dominował popyt.

W tych warunkach ciężko było oczekiwać, że Warszawa pójdzie swoją drogą. Bardziej prawdopodobne wydawało się pogłębienie spadków. Tak też się stało. WIG20 w pewnym momencie tracił około 0,9 proc. Niestety kalendarz makroekonomiczny świecił w poniedziałek pustkami i próżno z tej strony było szukać ratunku dla rynku. Nadzieją byli jeszcze Amerykanie. Tam niestety rynek również zaczął dzień od spadków, co przekreśliło ostatnią szansę na poprawę nastrojów w Europie. Giełda w Warszawie po raz kolejny jednak pokazała swoją nieobliczalność. Pod koniec dnia popyt się nieco uaktywnił, dzięki czemu WIG20 ostatecznie stracił „tylko" 0,6 proc. Pod kreską dzień zakończyły także średnie i małe firmy. mWIG40 stracił 0,5 proc. zaś sWIG80 0,2 proc. Brak ważnych danych makroekonomicznych przełożył się na aktywność inwestorów. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 700 mln zł, co jest bardzo mizernym wynikiem.

Do końca dnia na czerwono świeciły indeksy większości europejskich giełd. DAX na chwilę przed zamknięciem notowań był prawie 2 proc. pod kreską. Francuski CAC40 tracił z kolei 1,2 proc.

Co czeka inwestorów w kolejnych dniach? Najważniejsze wydają się publikacje związane ze wzrostem gospodarczym w Polsce, a także w całej strefie euro. Na te wydarzenia inwestorzy będą jednak musieli poczekać aż do piątku.