Standard&Poor's500, indeks szerokiego amerykańskiego rynku akcji doznał wczoraj największego spadku od 18 miesięcy tracąc 2,11 proc. W ten sposób pomógł zepchnąć wskaźnik MSCI All-Country World Index do najniższego poziomu od stycznia 2015 roku.
Do tej pory S&P500 utrzymywał się w wąskim paśmie wahań mimo spowolnienia w Chinach, kryzysu w Grecji i taniejących walut na rynkach wschodzących. Chicagowski indeks strachu (Chicago Board Options Exchange Volatility Index) w tym tygodniu podskoczył aż o 49 proc.
- Jeszcze kilka dni temu Standard&Poor's500 trzymał się. Teraz jego tegoroczny dorobek znowu znalazł się pod kreską. Prawdopodobnie rynek amerykański dalej się obsunie - obawia się Mark Lister, szef analiz w Craigs Investment Partners w Wellington (Nowa Zelandia) zajmujący się majątkiem prywatnych klientów. Instytucja ta zarządza aktywami o wartości ponad 7 miliardów dolarów.
- Przewidywaliśmy, że dojdzie do korekty i wygląda na to, że właśnie nadchodzi - wskazuje Lister.
Do czwartku straty amerykańskiego rynku akcji były ograniczone chociaż spadki cen aktywów na rynkach wschodzących pogłębiły się, tamtejsze giełdy akcji znalazły się najniżej od 2009 roku i zanurkowały waluty od Malezji po Kazachstan. Sytuacja zmieniła się w czwartek, kiedy Standard&Poor's 500 zakończył sesję poniżej 200-dniowej średniej tracąc tegoroczne zdobycze. Inwestorzy tego dnia woleli kupować złoto i obligacje amerykańskiego skarbu.