Niepokój inwestorów przed Brexitem popsuł nastroje na rynkach. Wiele europejskich indeksów giełdowych traciło we wtorek już czwartą sesję z rzędu. Brytyjski FTSE100 spadł przez cztery sesje o ponad 5 proc. do poziomu z końca lutego, polski WIG20 zniżkował w tym samym czasie o ponad 4,5 proc., a włoski FTSE MIB spadł o ponad 8 proc. O ucieczce inwestorów do stosunkowo bezpiecznych aktywów świadczyło choćby to, że rentowność niemieckich obligacji dziesięcioletnich spadła we wtorek poniżej zera, do minus 0,03 proc.
Bezpieczna przystań
Niemcy dołączyły w ten sposób do Japonii i Szwajcarii, których dziesięciolatki mają ujemne rentowności od miesięcy. Oznacza to, że popyt na niemieckie papiery dziesięcioletnie stał się tak duży, że inwestorzy są gotowi dopłacać do ich posiadania. Dług RFN jest, podobnie jak np. japoński, tradycyjnie zaliczany do bezpiecznych aktywów.
– Nikt nie kupuje niemieckich obligacji, myśląc, że ich rentowności są atrakcyjne. Strach przed Brexitem oraz obawy dotyczące wzrostu gospodarczego napędzają popyt na aktywa z „bezpiecznej przystani". Inwestorzy, kupując niemieckie obligacje, zabezpieczają się przed nieznanym – wskazuje Jussi Hiljanen, strateg z banku SEB.
Zyskują jednak również obligacje wielu innych państw rozwiniętych. Rentowność brytyjskich dziesięciolatek zmniejszyła się we wtorek do rekordowo niskiego poziomu 1,5 proc.
Czas niepewności
– Dopóki nie poznamy ostatecznej woli Brytyjczyków, z rynków nie zniknie napięcie z tym związane. Ponieważ kilka z sondaży z ostatnich dni wskazywało na większe poparcie dla zwolenników Brexitu, inwestorzy nie mogą bagatelizować ryzyka jego wystąpienia. Wysoka niepewność oznacza huśtawkę nastrojów aż do przyszłego czwartku, w zależności jak ponure będą kolejne sondaże czy inne informacje docierające z Wielkiej Brytanii – mówi „Rzeczpospolitej" Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers.