Oba rodzaje unijnego wsparcia dla firm to dotacje z programu „Innowacyjna gospodarka". Rozdziela je Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości i cieszą się dużym zainteresowaniem. Pierwsze, zwane e-dotacjami (działanie 8.1), to pieniądze na zakładanie nowych firm w e-biznesie. Każdy z pięciu konkursów o te środki cieszył się ogromną popularnością. Dotychczas zawarto 1355 umów o dofinansowanie, co jest rekordem w całym programie. Są to jednak stosunkowo niewielkie granty (nie przekraczają 850 tys. zł) i łączna wartość podpisanych kontraktów – 844,9 mln zł – wyczerpuje 55,2 proc. budżetu. W tym roku PARP zaplanowała jeden konkurs na te granty z pulą 300 mln zł.
Z kolei budżet na wdrożenia projektów badawczych (działanie 4.1) wyczerpał się już w ubiegłym roku.
Pierwotnie dotacje te były połączone z bliźniaczymi grantami na badania przemysłowe (działanie 1.4). Firmy ubiegały się o środki na badania i na ich wdrożenia. Jednak kwoty na badania i zastosowanie ich wyników w praktyce były identyczne (po 390 mln euro).
Od początku krytykowali to eksperci z firm doradczych, podkreślając, że wdrożenia są standardowo dużo droższe od badań. Zgodnie z ich prognozami pieniądze na wdrożenia wyczerpały się przedwcześnie. Wtedy resort rozwoju regionalnego zdecydował o rozłączeniu tych dotacji, aby przedsiębiorcy mogli nadal się starać o granty na badania. W ubiegłym tygodniu PARP ogłosiła wyniki pierwszego konkursu o środki na projekty badawcze po rozłączeniu. Dotacje przyznano 101 inwestycjom, rozdzielając 356 mln zł.
Teraz pojawia się szansa na ponowne połączenie kompleksowych dotacji. Resort rozwoju chce przesunąć 50 mln euro ze środków na internetowe start-upy właśnie na projekty badawcze. – Chcemy umożliwić przedsiębiorcom wykorzystanie wyników badań przemysłowych, jak to miało miejsce pierwotnie – podkreśla Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego. – Musimy jednak poczekać na decyzję komitetu monitorującego „Innowacyjną gospodarkę", który zbierze się 30 marca – zastrzega.
