Liderem w wykorzystaniu funduszy unijnych jest Estonia. Wydała już 40,3 proc. otrzymanego budżetu na lata 2007 – 2013, podczas gdy Polska 29,9 proc. swej puli. – Daje to nam dziewiątą pozycję wśród 27 krajów – mówi Jerzy Kwieciński, ekspert BCC, były wiceminister rozwoju regionalnego. Według niego naszą efektywność wydawania pieniędzy Unii trzeba ocenić jako przyzwoitą, zważywszy że przyznano nam zdecydowanie najwięcej pieniędzy – 67,3 mld euro.
Nie jesteśmy też najlepsi w wykorzystaniu funduszy w przeliczeniu na mieszkańca. Pod tym względem zajmujemy ósme miejsce, wydając w ostatnich latach 510 euro na jednego Polaka. To dwa razy mniej niż w najlepszej Estonii, gorzej też niż np. na Litwie, w Słowenii czy Portugalii. Jednocześnie wydajemy najwięcej wśród dużych państw Unii.
Z taką przeciętną oceną wydawania funduszy nie zgadza się odpowiedzialna za nie Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. – Jesteśmy absolutnym liderem. Komisja Europejska wypłaciła nam najwięcej pieniędzy z budżetu na lata 2007 – 2013 – podkreśla często pani minister. Według danych jej resortu do 5 lipca br. do Polski trafiło już 19,5 mld euro, podczas gdy drugiej pod tym względem Hiszpanii wypłacono 9,4 mld euro, a trzecim Niemcom – 8,2 mld euro.
– Pamiętajmy, że przyznano nam zdecydowanie najwięcej środków. Tylko na sam program „Infrastruktura i środowisko" dostaliśmy 27,9 mld euro, czyli więcej niż całe budżety 24 z pozostałych 26 krajów Unii – wtóruje swej szefowej Waldemar Sługocki, wiceminister rozwoju. Zwraca uwagę, że pod względem wykorzystania przyznanych budżetów wyprzedzają nas tylko małe kraje.
– Mamy największą pulę funduszy, więc jest oczywiste, że najwięcej wydajemy. Ale pod względem wykorzystania budżetu jesteśmy w środku stawki – zauważa Marzena Chmielewska z organizacji pracodawców PKPP Lewiatan. – Otrzymaliśmy już z Brukseli zgodną z europejską średnią (26 proc.) część budżetu.