Wraz z opublikowaniem w ubiegłym tygodniu przez Komisję Europejską pakietu projektów rozporządzeń dotyczących polityki spójności po 2013 r. rozpoczęły się formalne negocjacje dotyczące zakresu i form pomocy, która trafi do 271 europejskich regionów w latach 2014 – 2020. Po raz pierwszy o kształcie polityki regionalnej współdecyduje Parlament Europejski, a nie wszystkie pomysły Komisji podobają się europarlamentarzystom.

Jak wskazuje Danuta Hübner, przewodnicząca Komisji ds. Rozwoju Regionalnego Parlamentu Europejskiego, trudnych tematów jest kilka. – To przede wszystkim tzw. warunkowość makroekonomiczna, zasady podziału pieniędzy z inicjatywy „Łącząc Europę" (oddzielnego funduszu na transport, energię i sieci szerokopasmowe) oraz odgórny limit, z którego wynika, że 25 proc. środków ma być przeznaczone na projekty miękkie finansowane z Europejskiego Funduszu Społecznego – wylicza była komisarz UE. Szczególne emocje budzi warunkowość makroekonomiczna.

Komisja chce wprowadzić sankcje polegające na zawieszeniu płatności unijnych dla kraju, jeśli wystąpi jedna z czterech sytuacji: państwo wejdzie w procedurę nadmiernego deficytu, nie będzie wypełniać rekomendacji Rady Europejskiej, utraci równowagę makroekonomiczną lub będzie musiało wdrażać ratunkowy program ekonomiczny (tak jak obecnie ma to miejsce w Grecji). – W sprawie warunkowości Parlament Europejski i Rada są podzielone. Sankcje, które prowadzą do zawieszania, a potem odbierania środków, grożą nierównym traktowaniem państw – tłumaczy Hübner. – Regiony, miasta czy przedsiębiorcy płaciliby brakiem dostępu do środków za błędy ministrów finansów. Poza tym ten mechanizm idzie pod prąd tego, co się dzieje w Grecji – dodaje Hübner. Z pomysłem Brukseli nie zgadza się też Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. – Zgadzamy się na pewien rodzaj warunkowości, ale połączony z polityką spójności, a nie sytuacją makroekonomiczną – tłumaczy.

Szefowej resortu rozwoju nie podoba się też forma podziału pieniędzy z nowego funduszu infrastrukturalnego. – W myśl propozycji Komisji pieniądze z niego nie miałyby charakteru kopert narodowych, a każde z państw musiałoby o nie walczyć w konkursach organizowanych przez Brukselę. To nie jest dobry pomysł dla Polski i innych nowych członków Unii, bo doświadczenia z 7. Programu Ramowego wskazują, że w uprzywilejowanej pozycji znalazłyby się stare kraje UE – wyjaśnia Bieńkowska. Jak przyznaje Hübner, zapowiadają się trudne negocjacje, także te dotyczące wielkości unijnego budżetu na lata 2014 –2020, które toczą się równolegle z debatą na temat przyszłości polityki regionalnej.