Jeszcze niedawno zagrożenia dla gospodarki światowej występowały w jednym kraju lub regionie. Dzisiaj jest ich wiele i występują praktycznie na wszystkich kontynentach, stwierdza raport.
Jego autorzy (oprócz WEF także Citigroup, Swiss Re, Wharton School Risk Center, Zurich Financial Services oraz Marsh & McLennan Companies) nie mają złudzeń co do tego, że największym zagrożeniem jest niewystarczająca podaż surowców energetycznych. Dzisiaj cena ropy naftowej jest bliska rekordowego notowania z 1980 roku, ale nigdy jeszcze przerwa w jej dostawach nie wydawała się tak prawdopodobna. „W sytuacji kiedy do roku 2037 popyt na energię wzrośnie o 37 proc., nie ma co liczyć na spadek jej cen”. Międzynarodowa Agencja Energetyczna obliczyła, że w ciągu najbliższych 22 lat trzeba będzie wydać na inwestycje w tym sektorze 11,6 biliona dolarów.
„Podobnie jak w poprzednim roku, tak i w tym odczuwalny będzie kryzys finansowy. W tej sytuacji trzeba się poważnie zastanowić nad jego prawdziwymi przyczynami, skoro wpompowanie do systemu bankowego miliardów dolarów nie przyniosło efektów” – czytamy w raporcie. Wiele niepewności budzi kondycja sektora finansowego w Wielkiej Brytanii. Z kolei w kilku krajach Europy Środkowej i Wschodniej deficyt na rachunku bieżącym wzrósł do tak wysokiego poziomu, że sytuacja grozi załamaniem.
Nie można wykluczyć, że w tym roku dojdzie do recesji w USA, a ekonomiści są podzieleni co do tego, czy zadyszka największej gospodarki na świecie zostanie zrównoważona dynamicznym rozwojem w Azji.
Światowe zapasy żywności są na poziomie najniższym od 25 lat, a ceny podstawowych artykułów spożywczych były już w 2007 r. na rekordowo wysokim poziomie, wywołując protesty od Indii po Włochy. Głównym powodem tej sytuacji jest szybki wzrost liczby ludności na świecie, zmiana w modelu odżywiania, wykorzystanie roślin do produkcji biopaliw, wreszcie ocieplenie klimatu wywołujące m.in. klęski suszy lub powodzi. „Świat zmierza dzisiaj ku znaczącym podwyżkom cen żywności” – głosi raport.