Polscy ekonomiści są zgodni – tak gwałtowny skok inflacji, jaki prognozuje w swej projekcji OECD, nam nie grozi, jednak konieczne są działania ze strony zarówno NBP, jak i rządu w celu przeciwdziałania jej dalszemu wzrostowi.
Eksperci OECD sugerują, że w przyszłym roku inflacja może skoczyć do 6 – 7 proc. – okresowo może się wahać w okolicach 4,2 – 8,4 proc. Ich przeświadczenie opiera się jednak na specyficznych założeniach – między innymi niższych niż obecnie stopach procentowych, niezmienionym kursie walut od III kwartału 2007 i braku większej poprawy aktywności zawodowej Polaków.
Tymczasem i bank centralny, i rząd rozpoczęły działania, które tę sytuację zmieniają. RPP podniosła stopy procentowe i zapowiada dalsze zaciskanie polityki fiskalnej, a rząd przygotował program 50+, który ma ułatwić powrót na rynek pracy młodym emerytom i rencistom, oraz system zachęt dla polskich emigrantów pracujących obecnie poza granicami Polski. Dzięki temu w kasie państwa pozostanie, lub dodatkowo wpłynie, 20 – 30 mld zł, a presja na ciągłe podnoszenie płac osłabnie.
Szczególnie ma w tym pomóc ułatwienie podjęcia pracy przez kobiety po urlopach macierzyńskich oraz młodych ludzi po szkołach. – W tej chwili tylko połowa osób w wieku produkcyjnym pracuje, a pozostali żądają podwyżek – uważa Ryszard Petru, główny ekonomista BPH. – Dlatego konieczna jest deregulacja rynku pracy.
Jego zdaniem sytuację szybko poprawiłyby przepisy umożliwiające podjęcie w Polsce pracy przez obcokrajowców. Na razie bowiem wejście Polski do strefy Schengen bardzo utrudniło im swobodne przekraczanie granicy. W ślad za tymi wszystkimi rozwiązaniami powinny pójść zmiany podatkowe. Profesor Jerzy Jurek Osiatyński sugeruje wprowadzenie systemu ulg i odliczeń dla osób zakładających firmy i wchodzących lub też wracających na rynek pracy.