Zawsze ostrożnie podchodził pan do komentowania zmian kursu złotego, a teraz to się trochę zmieniło. Dlaczego? Czy umocnienie złotego poszło za daleko?
Andrzej Sławiński:
Od 2005 r. aprecjacja złotego następowała w podobnej skali jak umacnianie się kursu równowagi. Zgodnie z tym, co mówi literatura, takie tempo aprecjacji to najlepszy sposób na łagodzenie potencjalnego konfliktu, jaki występuje między konwergencją realną, wyrażającą się m.in. w wyższym tempie wzrostu PKB per capita niż w krajach bardziej zamożnych, a konwergencją nominalną, która wyraża się między innymi w upodabnianiu się tempa inflacji. Aprecjacja kursu łagodzi ten konflikt, ale skala umocnienia się złotego w ostatnim czasie niosła z sobą ryzyko, że kurs naszej waluty mógłby się zacząć umacniać szybciej niż kurs równowagi.
Na razie jednak polski eksport ma się bardzo dobrze.
Tak mówią dotychczasowe dane, ale warto pamiętać, że nie tylko zmiany stopy procentowej, lecz także zmiany kursu walutowego wpływają na gospodarkę z opóźnieniem.