We wspólnym komunikacie Francja, która obecnie przewodniczy Unii i Komisja Europejska podały, że MFW zgłosił gotowość udzielenia pomocy technicznej i finansowej, zależnie od potrzeb Węgier, aby wzmocnić w tym kraju zaufanie do systemu bankowego. Także Unia jest gotowa wykorzystać wszelkie dostępne instrumenty w ramach traktatu europejskiego i dołożyć się do ewentualnego wsparcia finansowego.
Premier Ferenc Gyurcsany oświadczył na krótkiej konferencji prasowej, że Węgry muszą pokazać tym, którzy je atakują, że kraj nie jest sam, że ma potężnych sojuszników.
– Węgry wystąpiły o wsparcie przez Unię i MFW, ale nie muszą z tego korzystać. Teraz mamy taką samą ochronę jak kraje strefy euro. Z powodzeniem odparliśmy pierwszy atak kryzysu i dzięki temu forint i indeks BUX rosną, a rynki są spokojne – dodał. Odparliśmy tylko pierwszy atak, musimy stawić czoło kilku wyzwaniom.
Węgry odczuły znacznie mocniej światowy kryzys finansowy, bo gospodarkę tego kraju zasilały w dużej mierze fundusze zagraniczne, co skutkowało dużym deficytem na rachunku bieżącym. W nocy z czwartku na piątek węgierska waluta straciła ok. 10 proc., a po interwencji banku centralnego ostatecznie zamknęła piątek spadkiem o 8 proc. do poziomu 261 forintów za euro. Paniczną ucieczkę inwestorów wywołały plotki o problemach największego węgierskiego banku OTP. Węgrom zaszkodził też fakt największego w regionie deficytu finansów publicznych. W piątek uspokajające oświadczenie wydał węgierski bank centralny, a tamtejsze ministerstwo finansów zapewniało, że osłabienie forinta nie ma nic wspólnego z sytuacją gospodarczą tego kraju.
Minister finansów Janos Veres zapowiedział już w minionym tygodniu konieczność korekty budżetu na 2009 r. W 2007 r. Węgry zmniejszyły deficyt do 3,8 proc. PKB ze szczytowych 9,2 proc. rok wcześniej dzięki polityce oszczędności i wyrzeczeń. Budapeszt zakładał w tym roku zejście do 3,4 proc., a w 2009 poniżej 3 proc. Zwolnienie tempa wzrostu gospodarczego w Europie utrudni realizację tych planów.