Jeśli Polska będzie chciała wykorzystać środki z elastycznej linii kredytowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego, to nie zostaną one przeznaczone na finansowanie deficytu. Mają chronić polską walutę przed atakami spekulacyjnymi. [wyimek]3,8 - 4,2 - taki, zdaniem ekonomistów, mógłby być optymalny kurs wymiany złotego na euro[/wyimek]
Zdaniem wiceministra finansów Ludwika Koteckiego pozwoli to ustabilizować kurs złotego i wrócić do dyskusji o wejściu Polski do mechanizmu ERM2 poprzedzającego przyjęcie euro. – Zmienność złotego była jedną z głównych przeszkód na drodze do ERM2 – mówi Radosław Bodys, ekonomista Merrill Lynch. Amelia Torres, rzeczniczka komisarza UE ds. gospodarczych i walutowych, już wczoraj zaznaczyła, że pożyczka z MFW jest traktowana przez komisję jako wyraz ostrożności, której celem jest zwiększenie zaufania do polskiej gospodarki i waluty. – Zwiększenie rezerw NBP o 20,5 mld dol. wzmocni odporność polskiej gospodarki i złotego – stwierdziła Torres.
Także wczoraj bank Barclays Capital uznał, że ta pożyczka poprawia perspektywę wejścia do ERM2. Barclays i Nomura zrewidowały prognozy dla złotego, przewidując jego dalsze umacnianie. Analitycy Nomury uważają, że w najbliższym czasie euro będzie kosztowało 4 – 4,1 zł, a Barclays ocenia, że za trzy miesiące euro będzie warte 4,25 zł (wcześniej 4,50 zł). Zmiana prognoz to właśnie efekt wniosku o kredyt z MFW.
Ale Ministerstwo Finansów zaznacza, że środki z linii kredytowej mogą pozostać niewykorzystane, bo może nie być takiej potrzeby. – Jeśli takie jest założenie rządu, to po co wnioskował o tę pożyczkę – pyta Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte. – Jeśli się wyciąga broń, to nie po to, aby nią straszyć, ale po to, aby z niej strzelać. Jego zdaniem rząd powinien wyjaśnić, na co trafią środki z pożyczki. – Przecież zaciągnięcie zobowiązania w MFW również kosztuje. Według analityków ING koszt korzystania z linii kredytowej to obecnie około 2,3 – 2,9 proc., ale może on ulec dalszemu powiększeniu. – Jeśli pieniądze te mają służyć wyłącznie stabilizacji kursu, to rozumiem, że RPP nie będzie już obniżała stóp procentowych – dodaje Antczak. – Obawiam się, że resort finansów szykuje te pieniądze na coś, co w jego ocenie może się wydarzyć na rynku, a co nie jest jeszcze powszechnie uwzględniane przez rynek.
Dariusz Filar z RPP uważa, że czas obniżek stóp dobiegł końca. – Jeśli chcemy stabilizować złotego i mamy narzędzie stabilizujące w rękach, to nie ma potrzeby kolejnych cięć – wyjaśnia. Jego zdaniem pożyczka z MFW odstraszy potencjalnych spekulantów, którzy przed wejściem Polski do ERM2 mieliby ochotę grać na osłabienie naszej waluty.