Sądząc po malejących obrotach podczas spadkowych sesji, można przypuszczać, że inwestorzy handlujący na GPW chcą przynajmniej utrzymać rynek na obecnych poziomach. To, czy im się uda, w dużej mierze zależy od zachowania rynków zachodnich.
Niestety, tam nastroje uległy pogorszeniu po obniżeniu perspektywy ratingu dla Wielkiej Brytanii i groźbie podobnego ruchu wobec USA. Do większej aktywności po stronie kupna nie zachęcają też wyniki finansowe polskich przedsiębiorstw. W skali całej giełdy były one po prostu złe i słabym pocieszeniem jest to, że analitycy oczekiwali, iż będą jeszcze gorsze. Takie pogorszenie może zresztą nastąpić w kolejnych kwartałach, co sugeruje część analityków i ekonomistów.
Gdy zatem uwzględnimy słabe wyniki kwartalne, to się okaże, że podwyższyły one popularny rynkowy wskaźnik C/Z do poziomu z jesieni 2007 r. Przypomnijmy, że wtedy dość powszechna była opinia, iż akcje są mocno przewartościowane. W praktyce jedynie w przypadku dwóch branż (energetyka i budownictwo) wzrost cen akcji w ostatnim okresie był uzasadniony opublikowanymi wynikami.
Wydaje się zatem, że w najlepszym razie będziemy świadkami dłuższej konsolidacji na obecnych poziomach, choć nie można wykluczyć, że marazm na rynku sprowokuje inwestorów do realizacji zysków i zasadniczej korekty, którą od dłuższego czasu wieszczą analitycy, a która wciąż nie nadchodzi.