Potrzeby obu instytucji się różnią: BŚ chce natychmiast 100 mld dolarów, MFW - ponad bilion.
O ile MFW ma ogromną szansę na dofinansowanie, bo ocena jego działalności jest pozytywna, o tyle powszechnie krytykowany Bank Światowy będzie miał z tym ogromne problemy.
Amerykanie, którzy zawsze mieli największy wkład do kasy BŚ mówią otwarcie — pieniądze będą, ale musi poprawić się zarządzanie bankiem. Rober Zoellick, obecny prezes banku ostrzega, że na jakiekolwiek targi nie ma czasu, bo pieniądze są mu potrzebne natychmiast, a w 2011 potrzeby mogą się jeszcze zwiększyć. Pakiet kredytowy banku na koniec ostatniego roku finansowego (czerwiec 2009) wynosił 33 mld dol. To trzykrotnie więcej, niż rok wcześniej. Do końca bieżącego roku finansowego osiągnie co najmniej 40 mld dol- twierdzi Robert Zoellick.
[srodtytul]Kłopot z „Doing Business”[/srodtytul]
Kongresmeni jednak twierdzą, że nie dołożą ani centa zanim nie zwiększy się przejrzystość operacji banku. Barney Frank, przewodniczący Komisji Finansów w Kongresie powiedział otwarcie: pieniędzy nie będzie do czasu, jak Zoellick nie wykaże się poprawą. Frankowi przede wszystkim nie podoba się sztandarowa publikacja BŚ „Doing Business”, która ocenia postęp reform w prowadzeniu działalności gospodarczej w 186 krajach członkowskich BŚ. Szef kongresowej komisji zarzuca, że raport jest zbyt rynkowy. Zoellick nie ma z tym problemu — jak przekonywał dwa tygodnie temu w Stambule, podczas WZA MFW i BŚ. Pierwszy krok już zrobił. Pozbył się z banku człowieka, który ten raport wymyślił — Simeona Djankowa, obecnego wicepremiera i ministra finansów Bułgarii. Prezes BŚ nie widzi rownież problemów z pozyskanie nowych środków, najprościej jego zdaniem byłoby podwyższyć kapitał banku.