Mimo to fundusz płaci, bo ani minister zdrowia, ani prezes NFZ nie zrobili dotychczas nic, by uregulować tę kwestię przepisami – wytyka w swoim najnowszym raporcie NIK.
Problem w tym, że NFZ na kształt przepisów nie ma wpływu. – Zgodnie z obowiązującym prawem NFZ ma obowiązek płacić za świadczenia ratujące życie, nawet jeśli zostały wykonane ponad limit wyznaczony wartością umowy. Kwestię dyskusyjną stanowią pozostałe świadczenia, które szpitale przedstawiają do rozliczeń jako tzw. nadwykonania – tłumaczy Edyta Grabowska-Woźniak, rzeczniczka centrali NFZ.
Dodaje, że dla NFZ sytuacja, w której płaci szpitalom tylko kwoty wynikające z umów, byłaby bardzo korzystna. – Innego zdania na pewno są szpitale, które w większości mają ogromny problem z zarządzaniem realizacją kontraktów, z czego między innymi wynika problem nadwykonań – twierdzi rzeczniczka funduszu.
NIK zwraca uwagę, że wojewódzkie oddziały NFZ zawierały bez podstawy prawnej „ugody pozasądowe” ze świadczeniodawcami, czyli szpitalami, przychodniami i lekarzami. Zawarcie tych ugód nakazywała im minister zdrowia Ewa Kopacz. Fundusz wykorzystał na ten cel nadwyżki finansowe z poprzednich lat. Wcześniej szpitale masowo dochodziły pieniędzy na drodze sądowej. Teraz, w związku z gorszą sytuacją funduszu i niepodpisywaniem kolejnych ugód, znów kierują pozwy.
– Problem nadwykonań będzie zawsze, bo nie da się przewidzieć, ile świadczeń danego typu będzie potrzebnych – komentuje Bolesław Piecha, szef Sejmowej Komisji Zdrowia i były wiceminister zdrowia. Podkreśla, że zwłaszcza w onkologii i kardiologii pacjentów nie można odesłać z kwitkiem. – Szkoda, że minister Kopacz nie zajmuje się tym, co pilne, choćby uregulowaniem zasad płacenia za nadwykonania. Zwłaszcza że problem narasta – mówi Piecha.