Firmy tytoniowe szacują, że już co szósty z 60 mld papierosów wprowadzanych na krajowy rynek każdego roku pochodzi z nielegalnego źródła. W zeszłym roku celnikom i funkcjonariuszom sił porządkowych udało się przejąć prawie 40 mln paczek papierosów, które przemytnicy przerzucili przez wschodnią granicę. Z ich niszczeniem pod urzędowym nadzorem nie nadążają nadgraniczne kotłownie i kompostownie.
Unia z niepokojem śledzi mało skuteczne próby ograniczenia kontrabandy: już ponad połowę towarów przemycanych na obszar wspólnotowy stanowią wyroby tytoniowe. Straty na podatkach i opłatach szacowane są w krajach UE na 7 mld euro rocznie.
Przemyt papierosów to dziś domena zorganizowanych grup przestępczych. Tylko celnicy z Białegostoku w tym roku wymienili w swych raportach 8,5 tys. osób utrzymujących się z kontrabandy (w całym 2009 r. ujawniono ich 12 tys.). W Londynie i Brukseli szlaki przemytnicze wiodące przez Polskę fachowcy nazywają warszawską aleją. – Ten ogromny nielegalny biznes napędzają drastyczne różnice cen. Za wschodnią granicą na czarnym rynku papierosy są średnio cztery razy tańsze niż w Polsce. Przerzucone dalej na Zachód osiągają wielokrotne przebicie – mówią eksperci z Ministerstwa Finansów. Szacuje się, że przerzut do Belgii czy Anglii kontenera wypełnionego papierosami to zarobek sięgający 4 mln euro.
[srodtytul]Papierosy w chlebie[/srodtytul]
W zeszłym roku tylko polscy celnicy ujawnili prawie 600 mln sztuk szmuglowanych papierosów, w pierwszym kwartale 2010 r. przejęto ich znacznie więcej niż rok temu w podobnym okresie. Rekordy w ostatnich miesiącach padają na polsko-białoruskiej granicy i styku polsko-litewskim, który przemytnicy upodobali sobie po zniesieniu wewnątrzunijnej kontroli.