Przyłączenie RPA do klubu BRIC jest wielką ambicją południowoafrykańskiego prezydenta Jacoba Zumy. W ostatnich tygodniach odwiedził on Moskwę i Pekin, lobbując za włączeniem swojego kraju do grupy. – Wierzymy, że podjęte zostaną właściwe decyzje. Uważamy, że BRIC jest bardzo ważną instytucją w zmieniającym się świecie – powiedział Zuma. Na propozycję prezydenta otwarte są Indie i Chiny. Włączeniu RPA w dyskusje podejmowane przez państwa BRIC nie sprzeciwia się też prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.
BRIC jest grupą nieformalną, a jej integracja ogranicza się do okazjonalnych szczytów przywódców państw, na których zazwyczaj nie zapadają żadne szczególnie znaczące dla światowej gospodarki decyzje. Co więcej, jest ona tworem analityków Goldman Sachs, którzy przed kryzysem wymyślili nazwę BRIC, by wyodrębnić kluczowe gospodarki wschodzące. Wielu ekonomistów kwestionowało określony przez nich skład tej grupy i wskazywało, że można ją wzbogacić o inne państwa, np. Indonezję, Meksyk czy nawet Polskę. RPA po obaleniu apartheidu postrzegana często stereotypowo jako kraj Trzeciego Świata, rzadko była wymieniana wśród państw godnych dołączenia do BRIC.