W ostatnich dniach rozpętała się burza na temat rzekomo planowanych przez rząd zmian w kapitałowej części systemu emerytalnego. Rozważane miało być wstrzymanie składek do OFE, zmniejszenie ich wysokości czy dobrowolność oszczędzania w II filarze. Wicepremier Waldemar Pawlak powiedział w środę, że ewentualne zawieszenie transferu składek do OFE na przykład na dwa lata od przyszłego roku będzie wymuszone sytuacją kryzysową. W czwartek powtórzył, że decyzje dotyczące zawieszenia transferów środków do OFE mogłyby zostać podjęte jeszcze w tym albo w pierwszej połowie przyszłego roku. Jego zdaniem Polska jest blisko konstytucyjnego progu ostrożnościowego zadłużenia finansów publicznych. — Nie trzeba czekać do ostatniej chwili, działania są potrzebne wcześniej. W trudnych czasach Polska powinna - idąc wzorem innych krajów UE - wstrzymać transfer do OFE na dwa lata, przypisując go na rachunkach w ZUS — powiedział. Dodał, że „wtedy emeryci nic nie tracą, natomiast budżet nie musi się „wypruwać do spodu” i nie dochodzi do sytuacji, że interesy instytucji finansowych są ważniejsze niż interesy obywateli”.
Obecnie w Kancelarii Premiera trwają prace nad zmianami w działalności OFE. Dziś mija termin nadsyłania opinii do przygotowanego projektu założeń w ramach konsultacji. Zakłada on powstanie m.in. subfunduszy dostosowanych strategią do wieku oszczędzających, benchmarków zewnętrznych do oceny ich inwestycji, obniżenie opłat pobieranych przez OFE i dodanie nowego typu opłaty, a także ograniczenia w zakresie akwizycji. Według autorów ma to spowodować, że przyszłe świadczenia z II filara będą wyższe. Kierunek zmian przedstawionych w projekcie podoba się pracodawcom, środowisku OFE, Polskiej Izbie Ubezpieczeń czy giełdzie. Sporo uwag do niego mają związki zawodowe, zwłaszcza OPZZ. Skrytykowała go minister pracy Jolanta Fedak.
Napisała w opinii, że przedstawione zmiany mają charakter takiej przebudowy II filaru, który zwiększy poziom jego komplikacji i wygeneruje dodatkowe koszty jego funkcjonowania. Spowodują zwiększenie ryzyka ponoszonego przez przyszłych emerytów, a wyeliminują ryzyka biznesowe prywatnych towarzystw emerytalnych. Minister podkreśliła też, że „już wstępne analizy wskazują, że zaproponowane zmiany prowadzą tylko do przejściowych ewentualnych oszczędności dla przyszłych emerytów i zwiększenia kosztów funkcjonowania systemu po 10 latach od wejścia w życie zmian”. Jej zdaniem brak jest też „jakiejkolwiek analizy, czy obowiązkowe fundusze emerytalne są w ogóle efektywne z punktu widzenia państwa”.