Uważają tak na podstawie zorganizowanego wczoraj przez NBP nadzwyczajnego przetargu bonów pieniężnych.
Przetargi bonów są przeprowadzane w każdy piątek. Sprzedaż tygodniowych papierów NBP służy ściąganiu z banków ich nadwyżek krótkoterminowej płynności. Bez takich operacji stopy rynku międzybankowego mogłyby się znaleźć znacznie poniżej głównej stopy NBP (3,5 proc.).
W środę bank centralny zdecydował się na „nadzwyczajny” przetarg. Wystawił na sprzedaż dwudniowe bony za 10 mld zł. Banki zdecydowały się kupić papiery za 3,6 mld zł. – Przypuszczam, że dodatkowa płynność może pojawić się ze strony Ministerstwa Finansów, które przewalutowywało środki walutowe w NBP – mówi Rafał Benecki, ekonomista ING.
[wyimek]3,6 mld zł wydały wczoraj banki na dwudniowe bony NBP[/wyimek]
Według ostatnich deklaracji przedstawicieli resortu finansów, ministerstwo dysponowało ponad 5,6 mld euro w walutach obcych (część z emisji euroobligacji, a część to fundusze unijne). Analitycy uważali, że resort może wymienić te pieniądze nie w NBP, ale na rynku walutowym. Gdyby tak zrobił, w systemie bankowym nie byłoby napływu dodatkowej gotówki i nie pojawiłaby się potrzeba „sterylizowania” go przez NBP. Sprzedaż walut w zamian za złote umocniłaby polską walutę.