Unia Europejska odnotowała nieznaczny, ale zawsze, wzrost przeciętnej „realnej stopy podatkowej" z 43,99 proc. w 2010 roku do 44,23 proc. w 2011 roku – wynika z badań paryskiego Institut Économique Molinari opublikowanych przez krakowski Instytut Kościuszki przy współpracy z fundacją New Direction z Belgii. Wynika to przede wszystkim ze wzrostu VAT w 13 krajach UE od 2009 roku.
Instytut podkreśla, że prawie połowa obciążeń nałożonych na dochody z pracy jest niezauważalna dla pracownika. Około 42,8 proc. danin na rzecz zabezpieczeń socjalnych płaconych jest bowiem przez pracodawców (nie wlicza się do wynagrodzenia brutto).
Opodatkować kapitał?
Rosnące obciążenia to bezpośredni efekt kryzysu. Wiele państw ratowało w ten sposób finanse publiczne. Ale, niestety, ten trend będzie prawdopodobnie kontynuowany także w przyszłości. Emeryci, niepełnosprawni, pozbawieni praw obywatelskich lub młodzi ludzie stanowią ponad połowę (54,3 proc.) obywateli UE, którzy nie należą do zasobów aktywnych zawodowo. To pracujący w większości dźwigają ciężar podatkowy, który będzie jeszcze rósł w miarę starzenia się społeczeństwa – podkreślają autorzy badań.
To badanie potwierdza, że rządy państw Unii niezwłocznie muszą albo podnieść wysokość opodatkowania zysków kapitałowych, aby znacznie zredukować obciążenie podatkowe pracowników – uważa prof. Sergio Rossi z Uniwersytetu we Fryburgu, ekspert Instytutu Kościuszki. – Pozwoli to na ograniczenie niestabilności finansowej, przyczyni się do wzrostu gospodarczego napędzanego wzrostem pensji i zagwarantuje tworzenie nowych miejsc pracy oraz zrównoważone wyniki gospodarcze w całej Unii Europejskiej, zwłaszcza w strefie euro. Istnieje ryzyko, że w przeciwnym wypadku strefa euro wpadnie w pułapkę utraconej dekady, która charakteryzuje się rosnącym długiem publicznym i deficytami, gwałtownie wzrastającymi stopami bezrobocia oraz słabym zerowym wzrostem gospodarczym – analizuje.
– Trudno powiedzieć, czy to najlepsze rozwiązanie dla Polski – odpowiada prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. – Musimy kapitał głównie importować, ze względu na niski poziom oszczędności krajowych. I musi on być przeznaczony na inwestycje prorozwojowe – mówi prof. Gomułka.