– Jesteśmy zdecydowani wzmocnić euro, ale potrzebujemy do tego ściślejszej współpracy między krajami członkowskimi eurogrupy. Muszą one także zbilansować budżety i obniżyć deficyt. Tak będzie wyglądała nasza nadrzędna polityka – mówiła kanclerz Niemiec po zakończeniu paryskiego spotkania z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. – Będziemy ratować gospodarkę wieloma środkami, a przywódcy unijni muszą się teraz naprawdę przyłożyć, żeby odzyskać zaufanie rynków. Strefa euro zmierza do zupełnie nowego etapu – dodała.
Prezydent Francji podkreślił, że nie ma żadnej różnicy zdań pomiędzy nim a kanclerz Niemiec; obydwoje chcą, aby istniał prawdziwy rząd europejski, którego członkami byliby premierzy i prezydenci krajów członkowskich. Eurogabinet spotykałby się na posiedzeniach dwa razy w roku. Jego pierwszym szefem miałby zostać Herman Van Rompuy, szef Rady Europejskiej. Otrzyma on już wkrótce od Merkel i Sarkozy'ego list z ich propozycjami uzdrowienia strefy euro, wśród których znajduje się również podatek od transakcji finansowych.
– Potem strefa euro mogłaby mieć własnego prezydenta, który byłby wybierany co 2,5 roku – mówiła Angela Merkel.
Prezydent Francji i kanclerz Niemiec ujawnili również, że kotwica określająca dozwolony poziom długu publicznego zostanie zapisana w konstytucjach obu krajów. Propozycja, aby zrobiły to również pozostałe państwa eurolandu, zostanie wysłana do wszystkich stolic. W ten sposób nie będzie już możliwe, aby rządzące mniejszości polityczne mogły decydować o przekroczeniu dopuszczalnego poziomu zadłużenia. Po komentarzach kanclerz Merkel i prezydenta Sarkozy'ego rynki, na których wczoraj panowało ożywienie, straciły optymizm. W Nowym Jorku spadały indeksy, zarówno Dow Jones, jak i Standard & Poor's 500.
Zanim jeszcze zaczęło się spotkanie kanclerz Niemiec i prezydenta Francji, wiadomo było jedno: nie mają w planach rozmów o euroobligacjach.