Rz: Inflacja na Białorusi za ostatnie osiem miesięcy wynosi już ponad 50 proc. W Polsce ostatni raz hiperinflację mieliśmy w latach 80. Dlaczego wtedy doszło do takiego wzrostu cen?
Wojciech Roszkowski: Inflacja była stałym zjawiskiem w gospodarce PRL, ale przez długi czas udawało się ją hamować. Jednak władze cały czas drukowały za dużo pieniędzy i zamrażały część dochodów ludności w książeczkach mieszkaniowych. Pod koniec lat 80. produkcja całkiem się załamała, a po uwolnieniu cen inflacji nie dało się już zahamować.
W ciągu kilkunastu miesięcy ceny wzrosły o 600 proc.
Władze informowały, że drożeje jedzenie, ale tanieją lokomotywy.
Władze długo używały takich wskaźników, żeby przekonywać ludzi, iż wzrost cen nie jest drastyczny. Ale pod koniec lat 80. nie dało się już ich mamić informacjami, że wprawdzie drożeje żywność, ale tanieją lokomotywy albo tona stali i inflacja jest niewielka. Latem 1989 roku przed pustymi sklepami ludzie w kolejkach spekulowali, kiedy przyjedzie dostawa.