Na otwarciu FTSE spadł o 3,4 proc., niemiecki Dax — o 5,3, a francuski CAC o 4,7. Traciły także giełdy azjatyckie. I najprawdopodobniej taka sytuacja potrwa jeszcze przez kilka dni.
Unijni politycy są zaszokowani,a współpracownicy kanclerz Niemiec, Angeli Merkel nie ukrywali,że ich szefowa jest zirytowana.Od trudnego szczytu na którym zostały ustalone warunki nowej pomocy dla Grecji minęło zaledwie kilka dni.
Nie jest jeszcze znany termin głosowania ( na razie wszystko wskazuje,że na początku 2012) , ani nie wiadomo jak będzie sformułowane pytanie, wiadomo jednak, że będzie chodziło w nim o zgodę na odpisanie 100 mld euro długu w zamian za trudne reformy. Jest niemal pewne, że greckie społeczeństwo powie „nie", ponieważ niespełna 13 proc. obywateli tego kraju- jak wykazały badania opinii publicznej, akceptuje wyniki ostatniego szczytu UE, podczas którego decydowano także o pomocy dla ich kraju. Zdaniem ekonomistów decyzja greckiego premiera może stać się dla świata tym, czym był upadek amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers i nieuchronnie wróży recesję nie tylko w Europie, ale i w większej części świata. Zdaniem byłego ministra finansów Grecji, Stefanosa Manosa referendum doprowadzi do ogłoszenia niewypłacalności przez Grecję oraz wyjście tego kraju ze strefy euro. Zdaniem Manosa w tej chwili jest jedyne wyjście: usunięcie ze stanowiska Papandreu oraz odwołanie referendum. Jednakże zgodnie z wtorkowym komunikatem niemieckiego ministerstwa finansów drugi pakiet pomocowy dla Grecji wart 130 mld euro będzie gotowy przed końcem 2011 roku. Na razie wiadomo,że w połowie listopada Grecy mają otrzymać kolejną- 6 już transzę w wysokości 8 mld euro na uregulowanie bieżących płatności.
Grecki premier całkowicie zaskoczył światową opinię publiczną. Mało komu przyszło do głowy, że można poddać pod opinię sfrustrowanych Greków efekty trudnych negocjacji całej Unii Europejskiej. Przy tym jeszcze dwa miesiące temu, kiedy grecki parlament zmieniał ustawę dotyczącą referendum, Papandreu zapewniał, że nie ma zamiaru korzystać z nowej ustawy i jest to jedynie porządkowaniem greckiego prawa. Swoją decyzję skonsultował jedynie z prezydentem, ale już nie z ministrami, z którymi spotkał się dopiero we wtorek wieczorem.
Zaskoczona jest także grecka opozycja. Dla jej przedstawicieli ogłoszenie referendum jest szokiem, a premier, który w razie przegranej powinien podać się do dymisji zrzucił odpowiedzialność za wyjście z kryzysu na naród. Christopher Pissarides,z pochodzenia Grek zeszłoroczny laureat ekonomicznego Nobla nie ma wątpliwości,że „nie będzie oznaczało bankructwo. — Głosowanie na „nie" będzie fatalne dla samej Grecji, ale i bardzo niekorzystne dla strefy euro. Nie widzę sensu, aby po negatywnym wyniku referendum Grecja pozostawała w strefie euro - mówił Pissarides.