Nasza gospodarka liderem w Unii

O 2,5 proc. wzrośnie w tym roku polski PKB – szacuje Komisja Europejska. To najlepszy wynik w całej Wspólnocie

Publikacja: 23.02.2012 19:19

Nasza gospodarka liderem w Unii

Foto: Fotorzepa, Laszewski Szymon Szymon Laszewski

Polska wraca na pozycję lidera pod względem dynamiki wzrostu gospodarczego w UE. Wczoraj najnowsze prognozy przedstawiła Komisja Europejska. Według nich nasz produkt krajowy brutto zwiększy się w tym roku o 2,5 proc. To identyczna prognoza jak poprzednia z listopada 2011 roku, ale gorzej mają sobie poradzić inni. Dla prawie wszystkich pozostałych państw UE (poza Słowacją i Wielką Brytanią) Komisja Europejska obniżyła przewidywania wzrostu.

– Polska korzysta z siły niemieckiej gospodarki – ocenił Olli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych. Podkreślił, że jako jedyny kraj UE w żadnej fazie trwającego od 2008 roku kryzysu nie zanotowaliśmy zjawisk recesyjnych. Przyznał też, że polski rząd prowadzi politykę sprzyjającą wzrostowi gospodarczemu, a swoją rolę odegrały tez unijne fundusze.

Prognoza wzrostu 2,5 proc. wypada bardzo dobrze na tle UE, jednak oznacza spowolnienie w porównaniu z 2011 rokiem, w którym wzrost szacuje się na 4,3 proc. Jak zauważa KE, w tym roku w Polsce osłabieniu ulegnie popyt konsumpcyjny, ponieważ wzrosły pozapodatkowe koszty pracy i nastąpiło zamrożenie płac w budżetówce. W połączeniu z wyższą niż prognozowana jesienią przez Komisję inflacją (średniorocznie 3,9 proc. w 2011 i prognozowane 3,5 proc. w 2012) oznacza to osłabienie siły nabywczej konsumentów. Dynamice wzrostu nie pomoże też minimalny tylko, bo spowodowany chęcią ograniczenia deficytu budżetowego, wzrost wydatków publicznych. Za to dynamiczne pozostaną wydatki inwestycyjne, a przedsiębiorstwa będą zwiększały swoje możliwości dzięki napływowi zagranicznego kapitału, zatrzymanym zyskom z poprzednich lat oraz kredytom. Pomocne też będą publiczne wydatki na infrastrukturę, w tym szczególnie na dokończenie głównych drogowych szlaków komunikacyjnych z okazji Euro 2012. Korzystnie zmieni się polskie saldo handlowe. Przedsiębiorstwa ciągle będą korzystały z deprecjacji waluty, dzięki czemu wzrośnie eksport. Natomiast osłabiony popyt konsumpcyjny przyczyni się do zmniejszenia importu.

Wokół Polski sytuacja się jednak pogarsza. Według wczorajszej prognozy w 2012 roku unijna gospodarka stanie w miejscu, a strefa euro popadnie w recesję i jej PKB skurczy się o 0,3 proc. Jeszcze w listopadzie Komisja Europejska miała nadzieję na niewielki wzrost rzędu 0,6 proc. dla UE i 0,5 proc. dla strefy euro.

– Niestety, perspektywy się pogorszyły, a czynniki ryzyka nie znikają – powiedział komisarz Rehn. Same Niemcy, które komisarz uznał za tak ważne dla Polski, będą się rozwijały w tempie 0,6 proc. Recesja dotknie aż ośmiu państw UE, głównie w strefie euro, w tym dwóch z grupy największych – hiszpańskiej i włoskiej. Poza wspólną walutą ujemna dynamika gospodarcza prognozowana jest tylko dla Węgier.

Rewizja w dół prognoz dla strefy euro nie jest zaskoczeniem dla analityków. Ich zdaniem to, że Polska wyróżnia się na tle innych krajów, może być pewną zachętą dla inwestorów. – Utrzymanie statusu lidera wzrostu PKB może mieć pewien marginalnie pozytywny wpływ na większą skłonność do inwestycji w Polsce. Jest to bowiem pewien obraz stabilności makroekonomicznej naszego kraju – ocenia Ignacy Morawski z PBP Banku. Stabilność ta świadczy o wyjątkowej odporności naszego kraju na to, co się dzieje w strefie euro. – Tę odporność zawdzięczamy przede wszystkim inwestycjom infrastrukturalnym oraz dużemu rynkowi wewnętrznemu. KE silnie zrewidowała w dół swoje prognozy nie tylko zadłużonych krajów strefy euro, ale także małych otwartych gospodarek z Europy Wschodniej, których wzrost istotnie zależy od otoczenia zewnętrznego – zauważa Wiktor Wojciechowski z Invest-Banku. Dodaje, że jeżeli prognozy KE się sprawdzą, to w tym roku Polska znów zmniejszy dystans rozwojowy, jaki dzieli ją od bogatych krajów Europy Zachodniej.

Mimo że Komisja nie zmieniła swojej prognozy, analitycy przypominają, że polska gospodarka hamuje. – 2,5 proc. to, jak się wydaje, górna granica możliwego wzrostu – ocenia Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu. – Wyraźnie słabnie prywatna konsumpcja, a dobre dane o sprzedaży detalicznej w styczniu nie powinny nas tu zmylić, bo zawierają mnóstwo efektów bazowych i nietrwałych – dodaje. Ekonomista nie widzi powodów do zbytniego optymizmu i nie spodziewa się w najbliższym czasie podnoszenia prognoz dla polskiego PKB. – Choć wzrost o 2,5 proc. nie jest imponujący w wartościach nominalnych, to i tak jest to bardzo dobra informacja, bo w porównaniu z pozostałymi państwami Europy plasuje naszą gospodarkę w czołówce – mówi z kolei Krzysztof Kożuchowski, zarządzający w ING TFI. Jego zdaniem możliwe jest nawet podwyższenie prognoz wzrostu polskiej gospodarki, jeżeli sytuacja w strefie euro będzie się stabilizować.

Polska wraca na pozycję lidera pod względem dynamiki wzrostu gospodarczego w UE. Wczoraj najnowsze prognozy przedstawiła Komisja Europejska. Według nich nasz produkt krajowy brutto zwiększy się w tym roku o 2,5 proc. To identyczna prognoza jak poprzednia z listopada 2011 roku, ale gorzej mają sobie poradzić inni. Dla prawie wszystkich pozostałych państw UE (poza Słowacją i Wielką Brytanią) Komisja Europejska obniżyła przewidywania wzrostu.

– Polska korzysta z siły niemieckiej gospodarki – ocenił Olli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych. Podkreślił, że jako jedyny kraj UE w żadnej fazie trwającego od 2008 roku kryzysu nie zanotowaliśmy zjawisk recesyjnych. Przyznał też, że polski rząd prowadzi politykę sprzyjającą wzrostowi gospodarczemu, a swoją rolę odegrały tez unijne fundusze.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje