Z różnych dostępnych badań wynika, że dobrowolnie oszczędza na czas emerytury tylko kilkanaście procent Polaków. Takie nastawienie do indywidualnego zabezpieczenia potwierdzają również wyniki sondażu, jaki niespełna miesiąc temu przeprowadził Instytut Badawczy Homo Homini dla grupy On Board.
Wynika z niego, że respondenci obawiają się o wysokość przyszłego świadczenia. Większość (ponad 87 proc.) myśli o emeryturze z lękiem (31 proc.) lub niepokojem (ponad 56 proc.). Niewiele więcej, bo 88 proc., uważa, że po wydłużeniu wieku emerytalnego nie będzie pracy dla seniorów.
Ale wciąż tylko niespełna 37 proc. deklaruje, że będzie dobrowolnie dodatkowo oszczędzało na emeryturę. Pozostali są mniej lub bardziej zdecydowani, że tego nie będą robili.
– Polacy z jednej strony oczekują kluczowej roli państwa w zabezpieczeniu ich starości, ale z drugiej strony nie wierzą, że państwo jest w stanie wywiązać się z tego obowiązku w sposób należyty. To jednak nie wpływa na sposób zabezpieczania się na starość. Szczególnie dotyczy to osób gorzej zarabiających, które nie są w stanie wygenerować nadwyżek, które jako wieloletnie oszczędności mogłyby stanowić dodatkowe źródło utrzymania na emeryturze – mówi Marcin Duma, prezes Instytutu Badawczego Homo Homini.
Zapytano też o hipotetyczną sytuację: likwidację ZUS i OFE, i o to, czy wówczas pytani zaczęliby samodzielnie oszczędzać. Tu większość (prawie 74 proc.) stwierdziła, że tak. Prof. Urszula Sztanderska, ekonomistka z UW, uważa, że są to tylko deklaracje. – Nikt nie wyobraża sobie takiej sytuacji, że zlikwidowano by instytucje ubezpieczenia obowiązkowego. Jest to tak hipotetyczne założenie, że ludzie odpowiadają to, co intuicyjnie czują, że się po nich spodziewa – mówi.