?Jak zapewniają władze w Budapeszcie kampania nie ma nic wspólnego z napięciami, jakie pojawiły się na linii Unia Europejska - Budapeszt od sierpnia 2010 roku, kiedy to po skorzystaniu z kredytów Międzynarodowego Funduszu Walutowego premier Viktor Orban pozbył się tej instytucji z kraju. Potem jeszcze wielokrotnie jego rząd był ostro krytykowany z powodu niedemokratycznych posunięć, w tym ograniczania wolności prasy oraz naruszania niezależności baku centralnego, oraz narzucenia podatku od transakcji finansowych. Orban bronił się,że to wszystko to jego „nieortodoksyjne" metody ratowania gospodarki. Przy tym krytykując UE i jej władze nie miał nic przeciwko przyjmowaniu pomocy unijnej, która od roku 2004 wyniosła 15,5 mld euro. Bruksela krytykowała jednak niezmiennie zbyt wysoki węgierski deficyt budżetowy, a Orban odpowiadał w przemówieniach stwierdzeniami o „upadku Zachodu" w UE i „wschodem Wschodu"
Tytuł kampanii, to „koszty bycia poza Europą" i jak zapewnia węgierski MSZ nie ma ona nic wspólnego z napięciami między Brukselą i premierem. Niemniej jednak prawdą jest i to,że zdaniem większości Węgrów członkostwo w UE nie jest korzystne dla ich kraju, który właśnie po raz drugi od 2008 roku wpadł w recesję. Według Szonda Ipsos 56 proc. ankietowanych uważa,że członkostwo w UE powoduje więcej szkód, niż korzyści, a 34 proc. jest odmiennego zdania. Jedyne pocieszenie, to że w styczniu 2012 ten stosunek był jak 60 do 30.
„Kampania uśmiechów" między Węgrami i Brukselą nie oznacza jednak, że rząd w Budapeszcie nie wymyśla nadal innych akcji, które te stosunki będą psuły. Właśnie niepowodzeniem zakończyła się węgierska afera arbuzowa, w której Ministerstwo Rozwoju Wsi razem z sieciami supermarketów uruchomiło akcję dotowania sprzedaży popularnych „dynków" (arbuz po węgiersku, to dinnye), tak aby rolnicy mieli zyski z ich upraw. Przy tym przedstawiciele resortu otwarcie mówili,że stworzyli kartel,żeby pomóc rolnikom, którzy będą je uprawiać,jeśli mają zapewniony 15-20 procentowy zysk. Zareagowała miejscowa agencja konsumencka, a potem przyszło upomnienie z Brukseli, bo na nieuczciwe węgierskie praktyki skarżyli się unijni producenci arbuzów, w tym Rumuni i Bułgarzy. Nie zmienia to faktu,że Ministerstwo Rozwoju Wsi planuje teraz kolejną akcję promocyjną, tym razem zachęcającą do kupowania krajowych jabłek, a nie tańszego importu. Wszystko więc wskazuje na to,że kampania uśmiechów prowadzona przez MSZ trafi na poważne trudności.