W I kwartale 2012 r. chińskie firmy zainwestowały na świecie 21,4 mld dol. W roku ubiegłym w tym samym czasie było to 16,55 mld dol. I wiadomo już, że drugi kwartał przyniesie zwiększenie tej kwoty, ponieważ do końca roku zostanie zamknięta inwestycja w kanadyjskiego potentata surowcowego Nexten warta 15,1 mld dol.
Przy tym 98 proc. inwestycji z tego kraju dokonują bądź firmy państwowe, bądź korzystające ze wsparcia finansowego czy też politycznego rządu w Pekinie. Przy tym dla chińskich przedsiębiorstw nie liczą się tak bardzo jak dla firm zachodnich wyniki finansowe, jakie są efektem takiej drogi rozwoju, ale przede wszystkim dostęp do surowców i budowanie rynków zbytu dla produkcji z Chin. To dlatego doszło do przejęcia przez Sinopec 30 proc. Petrogalu Brasil za 4,8 mld dol. w I kwartale i zainwestowania w kanadyjski Nexen przez CNOOC. W tym drugim przypadku Chińczycy nie ukrywali, że dla nich był to najtańszy sposób pozyskania technologii wydobycia ropy i gazu z łupków, tak aby móc ją potem zastosować u siebie w kraju. Przy tym Chińczycy najczęściej decydują się na przejęcie udziałów mniejszościowych, taka sytuacja wystąpiła w 78 proc. transakcji, jak wylicza A Capital specjalizujący się w śledzeniu chińskich inwestycji za granicą. Zdaniem jego analityków jest to metoda, która ułatwia dostęp do najwyższej jakości aktywów, które albo nigdy nie mogłyby zostać przejęte w całości, albo też nigdy nie byłyby dostępne dla chińskich inwestorów.
Niewygodne państwo
Taka strategia została przyjęta przez Chiny po roku 2009, kiedy doszło do serii nieudanych przejęć w Australii. Argumenty przeciwko tym inwestycjom były takie same, jak jest to zazwyczaj na świecie: zbytnie zaangażowanie państwa w gospodarkę Państwa Środka. Z tych powodów nadal około połowy chińskich inwestycji za granicą nie doszło do skutku i dzieje się tak, mimo że firmy na świecie dramatycznie potrzebują kapitału w sytuacji, kiedy banki coraz mniej chętnie finansują ich rozwój.
Mimo wyraźnego przyspieszenia w chińskich inwestycjach wyraźnie nie ma szans, aby firmy tego kraju były w stanie wypełnić program stworzony przez rząd w 2010 r. Postanowiono wówczas, że do roku 2015 chińskie firmy zainwestują za granicą 560 mld dol. Niemniej jednak i tak w tej chwili zagraniczne inwestycje chińskich firm pobiły rekord i są warte 74 proc. bezpośrednich inwestycji w samych Chinach. W 2005 r. było to zaledwie 20 procent.
W tej chwili najpopularniejszym kierunkiem inwestycji chińskich przeznaczonych dla innych sektorów niż wydobycie surowców jest Europa – gdzie ulokowano 83 proc. takich projektów wartych 1,7 mld dol. Tutaj Chińczycy poszukują wartościowych i znanych marek, produkcji wyrobów z wysoką wartością dodaną oraz tych produktów, których oni sami nie mogą eksportować do Europy z powodu toczących się właśnie postępowań antydumpingowych.