Gdy Bruksela ogłosiła, że rozpoczyna oficjalne dochodzenie przeciwko Gazpromowi, w moskiewskiej siedzibie rada dyrektorów nakazała działania nad „umocnieniem pozycji Gazpromu na światowych rynkach".
Zdaniem ekspertów oznacza to przygotowania do kontrofensywy. Michaił Korczemkin, szef East European Gas, przypomniał w gazecie „Wiedomosti", że prawo Unii stanowi, iż kara może wynieść 10 proc. od rocznych przychodów ze sprzedaży gazu w kraju, gdzie naruszono prawo antymonopolowe. W wypadku gdy taka praktyka trwała kilka lat, kara może sięgnąć 30 proc. przychodów. A to w wypadku Gazpromu są kwoty od 1,4 mld dol. do 4 mld dol.
– Decyzja Komisji Europejskiej potwierdza nasze stanowisko i de facto wspiera nasz wniosek do sądu arbitrażowego (pozew PGNiG w Sztokholmie –red.) – powiedział minister skarbu Mikołaj Budzanowski w TVP Info.
Dochodzenie dotyczy trzech przypadków naruszenia unijnego prawa antymonopolowego: podzielenia przez Rosjan rynków gazu, co utrudnia swobodne dostawy do krajów Unii; możliwego utrudniania odbiorcom różnicowania kierunków dostaw i ustanowienia niesprawiedliwych cen dla klientów poprzez powiązanie ich z cenami ropy.
Przedstawiciel Komisji Europejskiej powiedział w środę, że Komisja może rozszerzyć obszar dochodzenia poza obecne osiem krajów, w których większość gazu dostarcza Gazprom (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria, Estonia, Litwa i Łotwa).