Dodaje, że decyzja powinna zapaść wtedy, kiedy będziemy mieli stuprocentową pewność, że nie będzie to ze stratą dla obywateli. – Zarówno jeśli chodzi o przelicznik (kursu walutowego – red.), jak i eksport – wyjaśnia premier.
Ostrożnie o przyjęciu przez Polskę euro wypowiada się też prezes NBP Marek Belka. – Nie chodzi tylko o to, żeby do unii walutowej wejść i w niej przetrwać, ale także wspierać jej rozwój – mówi w wywiadzie dla Obserwatora Finansowego. I zwraca uwagę na sprzeczność, jaką napotykamy, chcąc wypełnić kryteria z Maastricht. Chodzi o to, że dopóki polska gospodarka nadrabia zapóźnienie wobec Europy i rośnie szybciej niż kraje strefy euro, to utrzymanie niskiej inflacji wymaga wyższych stóp procentowych niż w tych krajach. – Gospodarka musi być wystarczająco dojrzała, aby inflację dało się utrzymać w ryzach za pomocą niskich stóp procentowych – wyjaśnia Belka.
Pytany o przerwę w obniżkach stóp w marcu, przyznaje, że nie jest ona przesądzona, choć członkowie RPP podejmą decyzję dopiero po zapoznaniu się z nową porcją danych z gospodarki i nową projekcją inflacyjną. Niektórzy już teraz mówią stop dalszym cięciom. Zdaniem Adama Glapińskiego główna stopa NBP powinna pozostać na obecnym poziomie (3,75 proc.) do końca roku.
Wkrótce układ sił w RPP może się jednak zmienić w kierunku bardziej gołębim. Jeżeli sąd apelacyjny podtrzyma wyrok, że Jan Winiecki jest winny pomówienia w 2007 r., Senat odwoła go ze stanowiska. Decyzję poznamy dzisiaj, ale rząd ma już gotową listę kandydatów na miejsce Winieckiego.
Premier Donald Tusk ogłosił wczoraj, że jeśli Winiecki odejdzie z RPP, to jego miejsce powinna zająć osoba gotowa do podejmowania odważnych decyzji. Tusk uważa również, że gdyby RPP szybciej cięła stopy procentowe, to miałoby to lepszy skutek m.in. dla rynku pracy. Nietrudno się więc domyślić, że idealny kandydat rządu musi być zwolennikiem łagodzenia polityki pieniężnej.