– Powinniśmy publicznie mówić, że wymóg pobytu w mechanizmie kursowym jest bardzo poważną barierą, która uniemożliwi takiemu krajowi, jak Polska, wchodzenie do strefy euro – powiedział Marek Belka podczas czwartkowej debaty w Pałacu Prezydenckim.
Podczas dyskusji pod przewodnictwem prezydenta Bronisława Komorowskiego, ekonomiści próbowali odpowiedzieć na pytanie, jakie reformy należy przeprowadzić, aby nasz kraj w przyszłości był gotowy do przyjęcia europejskiej waluty. Jednym z warunków, aby Polska mogła kiedyś zamienić złotego na euro, jest uczestnictwo w tzw. korytarzu walutowym (ERM2), gdzie nasza waluta nawet przez dwa lata nie mogłaby się osłabiać lub umacniać więcej niż o 15 proc. wobec przyjętego kursu centralnego.
Zdaniem prezesa NBP problemem może być wielkość polskiego rynku walutowego. Z ostatniego raportu NBP wynika, że średnie dzienne obroty na globalnym rynku złotego w 2011 r. przekraczały w niektórych miesiącach równowartość 10 mld dolarów. Z czego ponad 80 proc. handlu miało miejsce w Londynie. – Polska rozwinęła znacznej wielkości rynek walutowy. To wystawia nas na różnego rodzaju spekulacje – wyjaśnia prezes NBP. I proponuje, żeby zwrócić się do europejskich decydentów z jasnym przekazem: do ERM2 nie wchodzimy. Jak chcecie nas – zaproście bez tego kryterium.
Dopytywany przez dziennikarzy prezes Belka przyznał jednak, że jego propozycja wydaje się mało realistyczna. Warunki przystąpienia nowych krajów do eurolandu zapisane są bowiem w europejskich traktatach. – Wyobrażam sobie, że jest możliwość ich elastycznej interpretacji – stwierdził Belka.
Prezesowi podczas debaty wtórował członek zarządu NBP Andrzej Raczko. – Stabilizacja kursu złotego będzie dużym wyzwaniem dla Polski. W tym procesie równie istotna, co polityka pieniężna, będzie polityka fiskalna – zauważył, zwracając uwagę na niebezpieczeństwo wynikające z tego, że ponad 50 proc. długu Skarbu Państwa jest w rękach zagranicznych inwestorów.