Błędy w pracy Reinhart-Rogoff podważyły sens cięć fiskalnych

Szybkie cięcie deficytów budżetowych ma coraz mniej zwolenników.

Publikacja: 27.04.2013 00:20

Błędy w pracy Reinhart-Rogoff podważyły sens cięć fiskalnych

Foto: Fotorzepa, Mateusz Pawlak matp Mateusz Pawlak

Idee ekonomistów i filozofów politycznych, zarówno te prawdziwe, jak i fałszywe, są potężniejsze, niż się powszechnie uważa. Tak naprawdę światem rządzi niewiele poza nimi. Ludzie czynu, którym wydaje się, że są wolni od wszelkich intelektualnych wpływów, są na ogół niewolnikami jakiegoś zapomnianego ekonomisty – pisał w latach 30. XX w. John Maynard Keynes. Jego uczeń Paul Samuelson twierdził, że nie dba o to, kto pisze prawa kraju, dopóki on pisze podręczniki ekonomii.

Zamieszanie wokół głośnej pracy dwojga badaczy z Harvardu – Carmen Reinhart i Kennetha Rogoffa – sugeruje, że ekonomiści nadal wywierają spory wpływ na politykę.

Reguła 90 procent

Na początku 2010 r. Reinhart, wtedy wykładająca na Uniwersytecie w Maryland, oraz Rogoff, były główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego, opublikowali artykuł „Wzrost w czasach zadłużenia". Na podstawie danych z 44 gospodarek z niemal 200 lat doszli do wniosku, że gdy dług publiczny kraju przekracza krytyczny próg, tempo jego rozwoju wyraźnie spada. Ten próg ustalili na 90 proc. PKB. W latach 1946–2009 w krajach, gdzie zadłużenie wzrosło powyżej tego poziomu, gospodarka pogrążała się w stagnacji (średnio kurczyła się o 0,1 proc. rocznie). Tymczasem, gdy dług publiczny znajdował się w przedziale od 60 do 90 proc. PKB, gospodarka rosła w tempie 2,2 proc. rocznie.

Po ten artykuł, a także wcześniejszą książkę duetu Reinhart–Rogoff, w ostatnich latach chętnie sięgali politycy, gdy musieli uzasadnić konieczność restrykcyjnej polityki fiskalnej. – Carmen Reinhart i Kenneth Rogoff ukuli regułę 90 proc. To znaczy, kraje, w których dług publiczny przekracza 90 proc. PKB, rozwijają się wolniej. Wysoki poziom zadłużenia tłumią bowiem aktywność ekonomiczną i przedsiębiorczość. Ten wniosek jest szczególnie istotny w momencie, gdy zadłużenie państw Europy zbliża się do progu 90 proc. PKB – mówił latem 2011 r. Olli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych. Do prac ekonomistów z USA odwoływał się też m.in. brytyjski minister skarbu George Osborne.

Krugman triumfuje

– Artykuł „Wzrost w czasach zadłużenia" służył jako intelektualna podpora restrykcyjnej polityki fiskalnej w USA i Europie – podkreślają Robert Pollin i Michael Ash, ekonomiści z Uniwersytetu w Massachusetts. Służył, bo ci ostatni, wraz z doktorantem Thomasem Herndonem, powtórzyli wyliczenia Reinhart i Rogoff i doszli do innych wniosków. W opublikowanym w połowie kwietnia artykule twierdzą, że w latach 1946–2009 kraje, których dług publiczny przewyższał 90 proc., rozwijały się w średnim tempie 2,2 proc.

Te doniesienia ucieszyły Paula Krugmana, noblistę w dziedzinie ekonomii, który od lat rekomenduje rządom, aby  zwiększyły wydatki publiczne w celu rozruszania gospodarek, nie przejmując się stanem finansów publicznych. – Następnym razem, gdy Olli Rehn, George Osborne czy Paul Ryan stwierdzi, że musimy ciąć wydatki, bo poważni ekonomiści twierdzą, że dług to coś strasznego, słuchacze parskną śmiechem. Powinni byli tak reagować już dawno, ale odtąd będzie to społecznie akceptowalne – napisał profesor ekonomii z Uniwersytetu Princeton w swoim blogu.

Szkolne błędy

Trio z Uniwersytetu w Massachusetts wytknęło Reinhart i Rogoffowi selektywne podejście do danych, nieuzasadnione metody ich ważenia i błędy obliczeniowe. Ekonomiści z Harvardu przyznali, że część zarzutów jest słuszna. Ale podkreślili również, że nigdy nie pisali o związku przyczynowym między wysokim zadłużeniem a niskim tempem rozwoju, a tylko o współwystępowaniu tych zjawisk. Nie można więc wykluczyć, że to stagnacja prowadzi do wzrostu zadłużenia, a nie na odwrót.

– Wiemy, że cięcie wydatków i podnoszenie podatków w warunkach niemrawego wzrostu gospodarczego i uporczywie wysokiego bezrobocia są trudne. Rzadko też przynoszą efekty bez reform strukturalnych. Konsekwentnie zalecaliśmy, aby nie wycofywać zbyt szybko fiskalnych bodźców dla gospodarki – napisali harvardzcy ekonomiści w jednej z odpowiedzi na publikację Polla, Asha i Herndona. Nawet Krugman przyznał, że ci, którzy powoływali się na badania Reinhart i Rogoffa, przypuszczalnie nigdy ich nie czytali.

Ale harvardzcy ekonomiści podkreślili też, że wnioski ich krytyków nie są aż tak odmienne od ich własnych. Z wyliczeń tria z Uniwersytetu w Massachusetts wynika, że w latach 1946–2009 średnie tempo wzrostu gospodarczego państw, które miały dług publiczny w przedziale 60–90 proc. PKB, było o 1 pkt proc. wyższe niż tempo wzrostu państw z długiem wyższym.

MFW zmienił zalecenia

– Wydaje się, że badacze z Uniwersytetu w Massachusetts nie zdają sobie sprawy z istoty swoich wyników. A przecież oni także odkryli, że tempo wzrostu gospodarczego maleje, gdy rośnie dług publiczny. Jeśli już, ich badania wzmacniają tezy Reinhart i Rogoffa – ocenia Anders Aslund, badacz z Instytutu Petersona ds. Gospodarki Międzynarodowej.

Ale sprawy potoczyły się własnym torem. – Odkrycie błędów w publikacji Reinhart–Rogoff już wpływa na politykę gospodarczą – ocenił w swoim blogu John B. Taylor, profesor ekonomii na Uniwersytecie Stanforda. Wskazał na dyskusję dotyczącą deficytu budżetowego w USA oraz na szczyt G20 w miniony weekend. Na tym spotkaniu przedstawiciele najważniejszych gospodarek świata zrezygnowali z celów fiskalnych, które stawiali sobie jeszcze w 2010 r.

– Choć sądzę, że programy oszczędnościowe fundamentalnie nadal mają sens, pod wieloma względami doszły do granic – powiedział w ubiegłym tygodniu Jose Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej. Nawet MFW, tradycyjnie nawołujący do restrykcyjnej polityki fiskalnej, opowiada się obecnie za bardziej elastycznym podejściem do redukcji deficytów budżetowych. Ostatnio skrytykował Wielką Brytanię za zbyt upartą walkę z długiem.

To jednak nie tylko efekt zamieszania wokół publikacji Reinhart i Rogoffa, ale też najnowszych badań waszyngtońskiej instytucji. Wynika z nich, że cięcia wydatków publicznych i podwyżki podatków bardziej uderzają w gospodarkę, niż dotąd sądzono. Przede wszystkim jednak, stosunek do restrykcyjnej polityki fiskalnej zmienia się pod wpływem doświadczeń takich państw, jak Grecja czy Hiszpania. Pomimo programów oszczędnościowych deficyty budżetowe są tam uparcie wysokie, a gospodarki tkwią w recesji. W obu krajach stopa bezrobocia przekracza już 27 proc. – Niewątpliwie program oszczędnościowy spowolnił tempo narastania długu publicznego. Pytanie jednak, czy w sytuacji kryzysu społecznego, gdy ponad 6 mln Hiszpanów jest bez pracy, dług publiczny powinien być naszą największą troską – powiedział „Rz" Jordi Gali, ekonomista z Uniwersytetu Pompeu Fabra w Barcelonie.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu