Jeśli wyliczenia Lu Tinga, pracującego w Hongkongu szefa zespołu zajmującego się Chinami kontynentalnymi, są trafne to nadwyżka Chin w wymianie handlowej z zagranicą w okresie styczeń-kwiecień była najmniejsza od 2004 roku, kiedy Państwo Środka miało pod kreską 10,8 miliarda dolarów. W okresie styczeń-kwiecień 2012 nadwyżka wynosiła 18,8 mld dolarów.
Szacunki Lu Tinga wskazują, że globalny popyt raczej hamuje drugą największą gospodarkę świata, a nie wspiera. To jeszcze jeden przykład kwestionowania oficjalnych chińskich danych przez specjalistów.
- Wzrost w Chinach jest teraz słaby, a zawyżone dane o eksporcie oznaczają, że rzeczywisty wzrost jest jeszcze nieco słabszy - ocenia Shen Jianguang, główny ekonomista ds. Azji w Mizuho Securities w Hongkongu. W najbliższych miesiącach spodziewa się on dużego spadku dynamiki eksportu, gdyż nadzór chińskiego rynku walczy z napływem gorącego pieniądza.
Lu twierdzi, że tego rodzaju praktyki obejmują też transakcje eksportowe i importowe w które zaangażowani są Chińczycy usiłujący zarobić na różnicach między kursem juana w kraju i poza nim. W tym celu do i z Hongkongu krążyło złoto, gdyż dobra o wysokiej wartości z niskimi kosztami transportu "są idealnym kanałem" dla przepływu gorącego pieniądza.
Liu Zhengwen, menedżer z Shenzhen rozliczający transakcje eksportowe i walutowe, twierdzi, że tegoroczna sytuacja przypomina mu rok 2008, kiedy ruch spadał z powodu globalnego kryzysu finansowego. Na normalnych transakcjach trudno teraz zarobić, dlatego, jak wskazuje, mnożą się nielegalne praktyki. Liu przyznaje, że niedawno odwiedził go jeden z przyjaciół zainteresowany fałszowaniem dokumentów.