Zamożni przedstawiciele klasy średniej i grup stojących wyżej w hierarchii społecznej, cierpiący na niedobór gotówki coraz częściej zastawiają w nich swoje cenne rzeczy i zaciągają tam krótkoterminowe pożyczki. Dzięki temu jak grzyby po deszczu wyrastają lombardy kierujące swoją ofertę do tego rodzaju  klienteli, z angielska zwanej „posh".  Lądują w nich luksusowe zegarki, jachty, dzieła sztuki oraz butelki wina, zastawiane z nadzieją ich odzyskania po spłaceniu pożyczki.

Jedną z firm oferujących takie usługi jest Borro, działająca w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Prywatne pożyczki proponuje osobom, które więcej majątku mają w aktywach niż w banku, a jako zastaw przyjmuje biżuterię, diamenty, cenne metale, luksusowe samochody i antyki.

Pięć lat temu Borro została założona przez Paula Aitkena, a na jej stronie internetowej nie pojawia się słowo „lombard" by potencjalni klienci nie mieli skojarzeń z zakurzonymi i brudnymi tradycyjnymi placówkami.  - Nie jesteśmy lombardem. Według mnie lombard pozycza100 funtów za worek złota, a my oferujemy więcej - przekonuje Aitken. Wyjaśniał w telewizji CNBC, że klienci jego firmy to osoby mające nieregularne dochody i chcące zwiększyć płynność  poprzez zastawianie swoich cennych rzeczy, a nie ich sprzedaż. Są to, według Aitkena,  przedsiębiorcy, właściciele małych biznesów, ludzie z branży rozrywkowej, handlu detalicznego i deweloperzy. Wartość  pożyczek udzielanych przez Borro wynosi od 5 tys. funtów do 50 tys., ale jest też skłonna rozważyć zaangażowanie miliona GBP oprocentowanego na 2,99-6,99 proc. w skali miesięcznej.

W ciągu pięciu lat działalności Borro pożyczyła około 60 milionów funtów, zaś wskaźnik zwrotu pieniędzy wynosi 90 proc., a więc jest lepszy niż w skali branży gdzie jest to 85 proc. Klienci tej firmy najczęściej nie kontaktują się z nią bezpośrednio lecz poprzez  finansowych doradców, banki prywatne, czy też firmy konsultingowe.

W Wielkiej Brytanii jest około 2250 lombardów, a w ubiegłym roku rynek ten zwiększył się o 15 proc., zaś na połowę tej zwyżki zapracowali przedstawiciele klasy średniej i małe biznesy.