Po dwóch z rzędu miesiącach spadków, w sierpniu wartość sprzedaży detalicznej w Niemczech wzrosła o 0,5 proc. w porównaniu z lipcem (0,3 proc. rok do roku) – podał federalny urząd statystyczny w Wiesbaden. Choć odczyt ten okazał się słabszy, niż oczekiwali ekonomiści – średnio prognozowali wzrost sprzedaży o 0,8 proc. – nie wzbudził rozczarowania.
– Gospodarka Niemiec pozostaje mocna, nawet jeśli spodziewane jest nieznaczne spowolnienie jej wzrostu w III kwartale – skomentował wczorajszy odczyt Gerd Hassel, ekonomista z banku BHF. – Zagrożenia związane z kryzysem zadłużeniowym w strefie euro wciąż istnieją, ale jeśli nic nieprzewidzianego się nie wydarzy, gospodarka będzie nadal rosła – dodał.
Według prognoz Bundesbanku, niemieckiego banku centralnego, tamtejszy PKB powiększy się w tym roku o zaledwie 0,3 proc., ale w przyszłym roku już o 1,5 proc. Są to jednak prognozy pesymistyczne. Ankietowani przez agencję Bloomberga ekonomiści średnio spodziewają się, że największa gospodarka eurolandu urośnie w tym roku o 0,5 proc., a w przyszłym już o 1,8 proc. Jeszcze miesiąc temu przewidywali, że tempo wzrostu wyniesie odpowiednio 0,4 i 1,6 proc.
Źródłem optymizmu ekonomistów jest m.in. dobra koniunktura na niemieckim rynku pracy. Stopa bezrobocia, liczona według standardów Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO), wynosi tam zaledwie 5,3 proc. – najmniej od zjednoczenia kraju. To, w połączeniu z rosnącymi płacami, sprzyja nastrojom konsumentów. Mierzący je indeks, obliczany przez ośrodek badawczy GfK, wzrósł w październiku do najwyższego od sześciu lat poziomu 7,1 pkt.
Dodatkowym bodźcem do wydatków są dla Niemców niskie stopy procentowe, zniechęcające do oszczędzania. Stopa oszczędności, która na fali kryzysu wzrosła na przełomie 2009 i 2010 roku do niemal 12 proc., obecnie oscyluje wokół 10 proc. To najniższy poziom od dekady.