Ceny w minionym miesiącu były o 0,8 proc. wyższe niż przed rokiem. Inflacja spowolniła drugi miesiąc z rzędu (z 1 proc. we wrześniu i 1,1 proc. w sierpniu) i okazała się znacznie niższa, niż spodziewali się ekonomiści.
– Spadek inflacji jest sporym zaskoczeniem. Rynek spodziewał się, że wzrost cen będzie stabilny, a w kolejnych miesiącach zacznie powoli wzrastać. Wspierały to dane dotyczące poprawiającej się aktywności gospodarczej w Polsce – przyznaje Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. Tymczasem w ciągu miesiąca ceny wzrosły tylko o 0,2 proc. Wskaźnik najmocniej obniżyły ceny żywności, które były o 0,1 proc. niższe niż przed miesiącem. To pierwszy raz w historii, kiedy w październiku ceny w tej kategorii spadły. W przeszłości ceny żywności rosły w tym miesiącu średnio o 1 proc.
W minionym miesiącu spadły też ceny paliw, usług związanych z rekreacją i kulturą oraz zdrowiem. Z kolei największe miesięczne podwyżki GUS odnotował w kategorii łączność. To efekt zmian cenników operatorów komórkowych. Droższe były też odzież i obuwie. Ekonomiści szacują, że po wyłączeniu cen żywności i energii, inflacja wzrosła do 1,4 proc. z 1,3 proc. miesiąc wcześniej.
W kolejnych miesiącach żywność nie powinna drożeć. – Będzie to efekt wyższych tegorocznych światowych zbiorów pszenicy, wciąż niskiej dynamiki cen paliw oraz niskiego popytu konsumpcyjnego – mówi Krystian Jaworski, ekonomista Credit-Agricole.
Inflacja nie przyspiesza mimo szybszego od oczekiwań wzrostu PKB. To dlatego, że gospodarkę napędzają głównie przedsiębiorstwa sprzedające swoje towary za granicą, a popyt krajowy wciąż jest mizerny. – To sprzyja utrzymywaniu niskiej presji płacowej i inflacyjnej. Stopniowo umacniający się popyt konsumpcyjny i inwestycyjny w kolejnych kwartałach będą skutkowały wzrostem inflacji, jednak punkt startu do tego wzrostu jest bardzo niski – tłumaczy Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku.