Prezes NBP w wywiadzie dla „Obserwatora Finansowego" potwierdza wcześniejsze deklaracje Rady Polityki Pieniężnej, że koszt pieniądza w Polsce pozostanie bez zmian co najmniej do połowy przyszłego roku. Bez względu na to, że Europejski Bank Centralny ostatnio ponownie poluzował politykę pieniężną. – Jak świat będzie się na nas walił, to oczywiście zareagujemy. Dziś nie ma powodu, aby o tym myśleć, a ważne było wysłanie do rynku mocnego sygnału, że stopy nie będą zmieniane. I żeby nie próbowano nas namawiać do ich zmiany, także w dół – powiedział Belka.
Szef NBP tłumaczy, że sytuacja w Polsce odbiega od tej w strefie euro. – Tam grozi deflacja, nam nie (...).Tak jak byliśmy cierpliwi, wytrzymując wzrost inflacji, która płynęła z zewnątrz powyżej 3,5 proc., tak będziemy cierpliwi i nie zareagujemy gwałtownie, gdy inflacja jest i będzie wyjątkowo niska – mówi. Belka przyznaje, że w Polsce możliwy jest szybszy wzrost gospodarczy przy wciąż niskiej inflacji. – Wzrost taki nawet w 2015 r. nie zamknie jeszcze luki popytowej. Czyli że będzie to wzrost nadal przy dużym bezrobociu i niskiej presji płacowej, a w początkowym okresie również przy relatywnie szybkim wzroście wydajności. Nie ma więc ryzyka płynącego z tego źródła – mówi.
Prezes NBP odnosi się do kwestii wprowadzenia w eurolandzie w ujemnych stóp od depozytów banków komercyjnych. Takiej opcji nie wykluczył ostatnio prezes EBC Mario Draghi. – Chodzi o to, żeby banki komercyjne przestały przychodzić z pieniędzmi do banku centralnego i zaczęły szukać klientów, którym mogą pożyczyć – wyjaśnia Belka i dodaje, że takie działania to „krok w nieznane". – Nie wiemy bowiem, czy takie działania nie spowodują jakichś nierównowag, wypaczeń w systemie alokacji kapitału – mówi. Przyznaje jednak, że niekiedy, w sytuacjach kryzysowych, takie kroki są konieczne.
Belka poruszył też kwestię mającej powstać w Polsce Rady Ryzyka Systemowego. Prace nad tą instytucją przedłużają się, ponieważ Ministerstwo Finansów i Komisja Nadzoru Finansowego nie mogą porozumieć się z bankiem centralnym co do podziału kompetencji w Radzie. Belka tłumaczy, że RRS jest potrzebna zwłaszcza teraz, kiedy poprawia się sytuacja gospodarcza. – Rada ma być nie po to, żeby rozwiązywać kryzysy, ale żeby alarmować, że coś może grozić w przyszłości. Dodatkowo w tej sprawie Unia Europejska przyjęła kalendarz działań, w stosunku do którego jesteśmy już opóźnieni, a to martwi – mówi.
Pytany o zmiany po rezygnacji Zyty Gilowskiej z funkcji członka RPP przypomniał, że nowa osoba w Radzie będzie powołana na sześć lat, więc będzie musiała działać, biorąc pod uwagę stan przyszłej koniunktury. – Jako przewodniczący RPP chciałbym, aby to był ktoś, kto będzie się znał na polityce pieniężnej, na banku centralnym – mówi.