Reklama

Formuła -1 zaszkodziła gigantycznemu funduszowi

Największa norweska partia polityczna ostro wzięła pod lupę tamtejszy państwowy fundusz emerytalny zarządzający aktywami o wartości 850 miliardów dolarów.

Publikacja: 12.03.2014 11:44

Partia Pracy zareagowała na medialną kampnaie w związku z inwestycją tego funduszu  w F-1 przed planowaną oferta publiczną spółki kontrowersyjnego menedżera Berniego Ecclestone'a.  Krytycy funduszu twierdzą, że w ten sposób naruszył swój mandat, gdyż, jak przypominają, inwestować w prywatne firmy może pod warunkiem ich upublicznienia, zaś pierwotna oferta F-1 została odwołana.

- W świetle incydentu z F-1 widać, że obecne struktury są zbyt skomplikowane by zarządzać funduszem - twierdzi Torstein Tvedt Solberg, parlamentarzysta Partii Pracy zasiadający w komisji finansów. Jego zdaniem  w związku z planowaną dalszą ekspansją funduszu trzeba rozważyć nowe sposoby jego nadzorowania.

Kontrola nad norweskim gigantem jest rozproszona. Zajmują się tym różne departamenty w strukturach rządowych i banku centralnym. Pieczę nad funduszem sprawuje Ministerstwo Finansów, a zarządza nim bank centralny. Jego siedmioosobowy zarząd powoływany przez rząd pomaga nadzorować fundusz, zaś z kolei sam bank centralny  nadzoruje 15 - osobowa rada powoływana przez parlament.

Tvedt Solberg argumentuje, że złożona struktura nadzoru sprawia, że  rządowi, czy też parlamentowi trudno jest uzyskać odpowiedzi na pytania adresowane do Yngve Slyngstada, prezesa funduszu.  Solberg zwraca uwagę, że tylko Ministerstwo Finansów może zaprosić kogoś z Norges Bank (bank centralny) do parlamentu, ale droga służbowa wiedzie też przez gabinet prezesa banku centralnego Oeysteina Olsena, który nadzoruje Norges Bank Investment Management, firmę zarządzającą funduszem.

Zdaniem Solberga  inwestycja w F-1 pokazuje, że wraz z zaangażowaniem w private equity pojawia się problem przejrzystości  z uwagi na umowy o poufności. - Fundusz jest dla obywateli Norwegii, dlatego powinniśmy wiedzieć co tam się dzieje - oświadczył.

Reklama
Reklama

W maju 2012 r. norweski fundusz razem z BlackRock i Waddell &Reed Financial nabyli od CVC Capital Partners 21 proc. udziałów F-1 za 1,6 miliarda dolarów. Slyngstad przyznał teraz,  że inwestycja w F-1 była „niefortunna". Sprawa wypłynęła w momencie, kiedy fundusz zabiega o możliwość inwestowania w private equity, co miałoby mu pomóc w osiągnięciu planowanej  4-proc. stopy zwrotu.

Bernie Ecclestone, prezes F-1 oskarżany jest o wręczanie łapówek by ułatwić sprzedaż serii  wyścigów. Jeden z brytyjskich sędziów zarzucił mu, że nie jest „wiarygodny ani prawdomówny".

Partia Pracy zareagowała na medialną kampnaie w związku z inwestycją tego funduszu  w F-1 przed planowaną oferta publiczną spółki kontrowersyjnego menedżera Berniego Ecclestone'a.  Krytycy funduszu twierdzą, że w ten sposób naruszył swój mandat, gdyż, jak przypominają, inwestować w prywatne firmy może pod warunkiem ich upublicznienia, zaś pierwotna oferta F-1 została odwołana.

- W świetle incydentu z F-1 widać, że obecne struktury są zbyt skomplikowane by zarządzać funduszem - twierdzi Torstein Tvedt Solberg, parlamentarzysta Partii Pracy zasiadający w komisji finansów. Jego zdaniem  w związku z planowaną dalszą ekspansją funduszu trzeba rozważyć nowe sposoby jego nadzorowania.

Reklama
Finanse
Worki z dolarami jadą do Rosji. Ich łączna waga przekroczyła już tonę
Finanse
Pęczniejące miliardy Polaków na kontach IKE i IKZE
Finanse
Nowy rekord cen złota – już powyżej 3500 dolarów za uncję
Finanse
Donald Trump rozpoczął szturm na amerykański bank centralny
Finanse
Donald Tusk powołał nowego wiceszefa KNF. Jakie ma zadania?
Reklama
Reklama