Takie konkluzje przynosi najnowszy raport Bureau of Labor Statistics, będącego częścią federalnego Departamentu Pracy.
Z około 4 milionów osób zwolnionych w latach 2011-2013, do stycznia br. zdążyło znaleźć pracę 62 proc., a ponad z grupy ponownie zatrudnionych znalazła zajęcie w starym zawodzie.
W styczniu 2010 roku zaledwie 47 proc. osób, które wracały na rynek pracy mogło liczyć na zatrudnienie zgodnie z kwalifikacjami.
To symptom gospodarczego ożywienia – twierdzą ekonomiści, którzy zwracają uwagę, że podczas wielkiej recesji z lat 2007-2009 nieproporcjonalnie duża liczba pracowników musiała zmienić zajęcie. Zarówno budownictwo, jak i przemysł straciły wówczas po około 2 miliony miejsc pracy. Alternatywą było przekwalifikowanie się na koszt własny lub podatnika, połączone ze zgodą na dużo niższe dochody. W styczniu br. wskaźnik powrotów w budownictwie wynosił już 62 proc., w porównaniu z 52 proc. w 2012 roku. Podobnie było w hotelarstwie (55 proc. wzrost o 5 proc.) i transporcie (52 proc., +13 proc.). Także wskaźniki rezatrudnienia w innych sektorach – oświacie (70 proc.), finansach (61 proc.), przemyśle (59 proc.) i handlu (58 proc.) były wyraźnie wyższe niż dwa lata wcześniej.
Ekonomiści zwracają jednak uwagę, że proces powrotu pracowników przebiega w obecnym cyklu ekonomicznym wolniej niż po poprzednich recesjach. Po recesji z 2001 roku około 70 proc. osób zwolnionych w latach 2003-2005 znalazło zajęcie do początku 2006 roku, mimo że liczba miejsc pracy zwiększyła się tylko o 3 proc. W latach 2011-2013 wskaźnik wzrostu miejsc pracy zwiększył się o 5 proc., ale o do osiągnięcia progu 70 proc. jest jeszcze daleko. Wynika to ze stosunkowo dużej liczby osób pozostających bez pracy przez okres dłuższy niż jeden rok.